Galeria zdjęć

"Ojciec, to nie wiertarka"! Tak szkoliłem się z terytorialsami na Bukówce w Kielcach

2025-06-09 15:34

- Pozycja stojąca... klęcząca... leżąca... stojąca - już kilkadziesiąt godzin minęło od szkolenia wojskowego, które zaliczyłem na kieleckiej Bukówce, a te słowa nadal dudnią mi w uszach i wywołują dreszczyk adrenaliny. Nie tylko ona spowodowała jednak, że spędziłem osiem godzin razem z terytorialsami. Jak było? O tym poniżej.

Spis treści

  1. "Trenuj z Wojskiem" - zdążyłem w ostatniej chwili
  2. Do koszar zamiast na ryby!
  3. To nie wyjazd integracyjny
  4. Nasz zbiorowy obowiązek
  5. To nie gra komputerowa
  6. Żołnierskie życie od środka
  7. SSP - sprawność, skupienie, precyzja
  8. Jak tu opanować emocje?
  9. "Ja ci dam ojca..."
  10. Pięć lat, tysiące chętnych

"Trenuj z Wojskiem" - zdążyłem w ostatniej chwili

Sobota, godzina 6 rano. W kieleckim śródmieściu jeszcze pusto, w bramie jednej z kamienic przy ulicy Paderewskiego trwa remont, czterech mężczyzn wynosi gruz do kontenera. Siedzę naprzeciwko, na przystanku autobusowym, czekam aż przyjedzie "25". Pojawia się, wsiadam do środka i zastanawiam się, jak będzie wyglądało szkolenie wojskowe, na które zgłosiłem się... last minute, w ostatniej chwili, kiedy już właściwie finiszowały zapisy chętnych. To wydarzenie nosi znamienny tytuł "Trenuj z Wojskiem". Nie jesteś jego częścią, ale jakby już nie do końca tylko obserwującym cywilem. Dziwny stan, kiedy adrenalina, dreszczyk emocji przeplata się z tym, co jeszcze nieznane.

Do koszar zamiast na ryby!

Po kilkunastu minutach jazdy wysiadam na ostatnim przystanku przy ulicy Kleckiej, zarzucam plecak, przechodzę ledwie kilkanaście metrów i już ustawiam się w kolejce przed jedną z bram wejściowych na terenie jednostki wojskowej na Bukówce. Nie czas podziwiać malownicze, południowo-wschodnie rejony Kielc, człowiek skupiony jest na tym, po co tu przyjechał.

Przybywa osób, przeważają mężczyźni, ale wcale nie są dużo liczniejsi, kobiet w tym gronie nie brakuje. Przedział wiekowy dla uczestników to 15-65 lat, w tym gronie spotykam dużo osób w średnim wieku, takich jak ja. Takich, których "coś pognało" dobrowolnie na jeden dzień do wojska, którzy zrezygnowali z wyprawy na ryby, na mecz, z zakupów albo "zeszli z oczu rodzinie".

Rozmawiamy, trochę żartujemy, ale poruszamy - choć pobieżnie - także poważniejsze tematy, jak choćby schrony w Kielcach, w innych miastach regionu, na wypadek... Nie, nie będę kończył czego.

To nie wyjazd integracyjny

Przyjechało ponad 130 osób, nie tylko kielczan i górali świętokrzyskich.

- Jesteśmy z Warszawy. Dlaczego przyjechaliśmy tutaj? Bo tylko tutaj znaleźliśmy jeszcze ostatnie, wolne miejsca - wspomina trójka przyjaciół, też ludzie w średnim wieku. Uświadamiam sobie, że biorę udział w czymś, co jest nie tylko weekendową przygodą, z dala od biurka, laptopa, wszystkich teamsów i nagrań. Widzę, że jestem w grupie, która chce nauczyć się czegoś nowego, bo wie, że za wschodnią granicą wojna, polityczna sytuacja niepewna, świat coraz bardziej niebezpieczny, nieprzewidywalny.

Ta kolejka ludzi z plecakami to nie obóz harcerski, nie wyprawa turystyczna ani firmowy wyjazd integracyjny. Żartujemy, ale wszystkim towarzyszy przekonanie, że jesteśmy po to, aby nauczyć się czegoś nowego, dowiedzieć, poznać, dotknąć tego czegoś, co dla cywila zwykle niedostępne.

Nasz zbiorowy obowiązek

Życie za bramą koszar toczy się swoim rytmem, żołnierze od razu dzielą nas na 20-osobowe drużyny, dostajemy opiekunów z 10 Świętokrzyskiej Brygady Obrony Terytorialnej imienia Eugeniusze Gedymina Kaszyńskiego "Nurta". Jego wizerunek możemy zobaczyć na ścianie wiaduktu u zbiegu ulic Żytniej, Grunwaldzkiej i Żelaznej, w centrum Kielc. "Ojczyzna to nasz zbiorowy obowiązek" - uderza po oczach hasło, które przyświeca spadkobiercom misja "Nurta".

Nie chcę zanudzać Was swoją biografią, ale jestem to winien czytelnikom i słuchaczom. Od dziecka oglądałem filmy wojenne, wszystkie "Ramba" czy "Plutony" miałem zaliczone jeszcze w czasach kaset VHS. Biegałem z drewnianymi karabinami po lasach i różnych chaszczach, razem z kumplami strugałem drewniane miecze. Na początku XXI wieku studiowałem, dostałem odroczenie od zasadniczej służby wojskowej, aczkolwiek nie unikałem jej w żaden sposób. Po prostu, miałem inne życiowe plany. Po komisji wojskowej pozostała mi na pamiątkę książeczka wojskowa z zielonymi okładkami.

Świętokrzyskie. Samochód papieża Jana Pawła II w Kielcach

To nie gra komputerowa

Nie jest jednak tak, że codziennie chodzę w moro, że należę do jakichś organizacji promujących wojsko, strzelectwo czy militaria, nie należę do jakichś wielkich pasjonatów wojskowości, ale nie mam też natury pacyfisty, lubię brać sprawy w swoje ręce. Wiem, że o bezpieczeństwo swoje i rodziny najpierw powinienem zadbać sam, ale oczywiście uczyć muszę się od fachowców.

Takich, którzy w krótkich, prostych słowach, wyjaśnią laikowi co to spłonka, magazynek, muszka, czym się różni granat obronny od zaczepnego.

Tu każdy ruch (właściwy czy niewłaściwy) ma swoje konsekwencje. W sytuacji realnego zagrożenia stwórca nie da ci drugiego życia, to nie gra komputerowa...

Żołnierskie życie od środka

Stoimy na płycie boiska, wymieniamy się preparatem przeciwko komarom, nasi opiekunowie w gotowości. Jeśli ktoś ma potrzebę udać się do łazienki czy chce zapalić papierosa, zgłasza to żołnierzowi, on prowadzi nas na miejsce, z nim też wracamy do reszty, do szeregu. Zasada jest prosta - cywil nie może wałęsać się od tak na terenie jednostki. Pobieramy prowiant i w skupieniu udajemy się na kolejne stanowiska. Nie ma "lajfów", mediów społecznościowych, zasięgów, transmisji, nagrań. Uwalniasz głowę od wszystkich tych spraw. Musisz jej użyć w innym celu.

– „Trenuj z Wojskiem” to szansa, by poznać życie żołnierskie od środka, zwiększyć poczucie bezpieczeństwa oraz nabyć lub doskonalić podstawowe umiejętności obronne – słowa pułkownika Sławomira Machniewicza, dowódcy 10 Świętokrzyskiej Brygady Obrony Terytorialnej, zdradzają podczas inauguracji wydarzenia to, co czeka nas w kolejnych godzinach.

SSP - sprawność, skupienie, precyzja

– Jeden dzień wystarczył, by przekonać się, że służba wojskowa to nie tylko sprawność fizyczna. To także precyzja, skupienie i dobra koordynacja działań – mówi Marzena Piwowarczyk, jedna z uczestniczek szkolenia.

Co mieliśmy w programie? Były to:

  • szkolenia z topografii,
  • obrona przed bronią masowego rażenia,
  • pierwsza pomoc i ewakuacja medycznej,
  • survival. 

Szczególną popularnością cieszyły się zajęcia z budowy i obsługi broni, rzut granatem oraz trening strzelecki z wykorzystaniem karabinków ASG.

Jak tu opanować emocje?

Laik, oglądający to z boku, w telewizji czy internecie, może powiedzieć "fajne" i tyle. Coś innego, kiedy tę broń chwycisz w dłoń, gdy musisz opanować się, aby nie trzymać palca cały czas na spuście i nie obracać lubią karabinu dookoła nóg swoich i kolegów. Co innego, gdy musisz szybko załadować magazynek.

- Naprzód, naprzód!

- Ubezpieczam!

- Ognia!

Krzyczymy, mobilizujemy się. Biegniesz z kolegą obok, od przeszkody, do przeszkody. Broń to część ciebie, twój skarb i teraz nie ma już znaczenia, że to tylko karabin szkoleniowy ASG. Już w pewnym momencie udziela się ci adrenalina, zapierniczasz coraz szybciej i celujesz lufą do tarczy, kiedy z całej tej ekscytacji wyrywa cię instruktor, oznajmiający spokojnym tonem, że masz strzelać "ogniem pojedynczym" a "nie ciągłym". Jak tu opanować nerwy, wykonać precyzyjnie kolejne ruchy, skoro w środku aż się w tobie wszystko kołacze od emocji.

- Fajnie chłopaki co, postrzelaliście sobie? - żartują z nas koleżanki, uczestniczki szkolenia. Tak tak, przypominam sobie naraz dziecięce czasy i to bieganie po krzakach i lasach, ale na szczęście moje zapędy studzi jeden czy drugi instruktor. Co do dziewczyn? Same także z pasją i zaangażowaniem wykonywały kolejne ćwiczenia. Udzieliła im się atmosfera tak samo jak nam, facetom.

"Ja ci dam ojca..."

- Ojciec, nie tak nogi, odsłaniasz tętnicę! Pozycja stojąca... pozycja klęcząca... pozycja leżąca - wydaje komendy żołnierz, wyjaśniający, jak powinna wyglądać prawidłowa strzelecka postawa.

- Ja ci zaraz dam ojca... - myślę sobie w duchu, choć nie ma w tym krzty złości czy gniewu. Raczej mobilizacja, chęć udowodnienia jemu i przede wszystkim samemu sobie, że jak na ważącego 100 kilogramów chłopa, jestem w stanie szybko wykonywać te ruchy. Kiedy już idzie to coraz szybciej, z samozadowolenia znów wyrywa mnie głos tego samego instruktora?

- Chwyć inaczej broń, to nie wiertarka!

To szkolenie cywilów, ćwiczenia, żaden poligon, ale porządek musi być. Każdy z nas, uczestników, dobrze o tym wie, po co tu przyjechał. Nie marudzimy. 

Tak swoją drogą, ładna mi "wiertarka", ta, którą trzymałem w ręku ćwicząc postawę strzelecką. To słynny już MSBS Grot, karabin wyprodukowany przez Fabrykę Broni "Łucznik" z Radomia! Właśnie z nich korzystają nasi terytorialsi.

Trenuj z Wojskiem w Kielcach. Czerwiec 2025

i

Autor: 10. ŚBOT

Pięć lat, tysiące chętnych

- „Trenuj z Wojskiem” to inicjatywa prospołeczna i proobronna – krótkie, 8-godzinne, bezpłatne szkolenie wojskowe prowadzone w jednostkach wojskowych przez wykwalifikowaną kadrę. W pięciu dotychczasowych edycjach oraz jednej edycji specjalnej udział wzięło około 28 tysięcy Polaków. Ponad 98% uczestników zadeklarowało zadowolenie ze szkolenia, a aż 99% poleciłoby je swoim bliskim - podkreśla porucznik Daniel Woś, oficer prasowy 10. Świętokrzyskiej Brygady Obrony Terytorialnej w Kielcach.

Opuszczając bramy Bukówki przed godziną 16 wiedziałem, że nie był to dla mnie stracony czas. Wciągnęło mnie to. Następnego dnia, kiedy z rodziną byłem na osiedlowym festynie w Skarżysku-Kamiennej, pierwszym stoiskiem, które odwiedziłem, był punkt Muzeum imienia Orła Białego. Tam chętni mogli postrzelać do tarczy z tejże broni ASG. Skorzystałem, nie mogło być inaczej!

Kielce Radio ESKA Google News
Jak dobrze znasz osiedla w Kielcach? Quiz nie tylko dla "Scyzoryków"!
Pytanie 1 z 10
Na którym kieleckim osiedlu znajduje się ulica Jana Karskiego?