- Najważniejsze, że udało nam się zrealizować to, co sobie przed nim założyliśmy - zachować czyste konto, zdobyć bramkę po stałym fragmencie i go wygrać - mówi tymczasowy trener Korony, Kamil Kuzera. - Na treningach i na odprawie przedmeczowej powiedzieliśmy sobie wprost, że będziemy w tym meczu cierpieć i przyjąć styl przeciwnika, pogonić za piłką. Ale wiedzieliśmy też, że będziemy mieli swoje sytuacje, aby ten mecz rozstrzygnąć dla nas. I udało się. Przy większym spokoju i wyrachowaniu mogliśmy zdobyć więcej bramek po naszych kontratakach. Pozostaje nam pracować dalej i trzymać ten poziom. Mocno spięta garda i jedziemy do przodu - dodaje.
Niezadowolony z przebiegu sobotniej potyczki jest szkoleniowiec drużyny przyjezdnej. - Było to bardzo słabe spotkanie, na bardzo niskim poziomie. Niewiele sytuacji bramkowych. My stworzyliśmy jedną, Korona też jedną, strzeliła bramkę, potem może jeszcze z raz zagroziła. To było wszystko do oglądania. Bardzo ciężki mecz i jest to dla mnie niezrozumiałe. Zakładaliśmy sobie w tygodniu, aby mieć satysfakcję z grania. Nie tylko grać o wynik, ale też aby ta gra dawała frajdę. Dzisiaj były irracjonalne wybory zawodników, złe decyzje, straszna nerwowość. Nie wiem, z czego to wynikało. Nie było żadne presji ze strony sztabu. Mocno jesteśmy tym meczem rozczarowani - stwierdza Tomasz Tułacz.
W następnym meczu Korona Kielce zagra na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. To spotkanie w przyszły piątek o godz. 20:30.