Dziś tak naprawdę trudno oszacować, jak wiele osób choruje na COVID-19. Cześć osób lekceważy objawy i nie poddaje się testom. Nie ma też masowych badań jak podczas pandemii. Po tym, co dzieję się jednak w przychodniach, czy absencjach m.in. dzieci i nauczycieli w szkołach, widać, że skala zachorowań jest ogromna.
- Pacjenci powinni zaopatrzyć się w ogólnodostępne testy antygenowe, które można wykonać samemu. Wiem, że wielu pacjentów coś takiego robi. Jeśli wyjdzie im wynik dodatni, to albo idą do lekarza, albo nie. U lekarza mogą dostać zwolnienie. Kiedyś szło się na izolację czy kwarantannę, a teraz COVID-19 jest traktowany jak każda inna choroba. Dostaje się zwolnienie na leczenie, które zazwyczaj trwa pięć dni - mówi doktor Jerzy Staszczyk, świętokrzyski konsultant do spraw epidemiologii.
Obostrzeń nie ma i pewnie nie będzie, ale samemu warto być odpowiedzialnym. - COVID-19 teraz rozprzestrzenia się dlatego, że wiele osób łapie wirusa, jest nosicielem przez kilka dni, nie ma większych objawów, ale zaraża innych nawet nieświadomie. Natomiast jeżeli ktoś zrobi sobie test, wie, że jest chory, to pójście do pracy jest wielką nieodpowiedzialnością - zaznacza dr Staszczyk.
Ekspert zachęca też do szczepień, szczególnie osoby starsze.
Polecany artykuł: