Spis treści
- Odkrywamy Kapkazy
- Iris: pierwszego kucyka miałam w wieku pięciu lat
- Miłość silniejsza niż żelazna kurtyna!
- Dla Polski straciła serce
- Na tej farmie cofniesz się w czasie
Odkrywamy Kapkazy
Zanim przybliżymy tę niesamowitą historię, gdzie ludzkie losy splatają się z dziejowymi zawirowaniami, opowiedzmy o małej wsi Kapkazy. Znajduje się ona w gminie Bodzentyn w powiecie kieleckim, ale blisko granicy z gminą Łączna (powiat skarżyski). Stąd można podziwiać piękne pejzaże Gór Świętokrzyskich. Kapkazy sąsiadują od wschodu ze Wzdołem Wiącką. To miejsce, które przyciąga turystów, miłośników pieszych spacerów czy rowerowych wycieczek. Z drugiej strony, jeszcze nie wszystkim jest znana.
Reportaż o Kapkazach w naszym serwie przeczytacie tutaj:
Kogo przyciąga ta niewielka, acz klimatyczna miejscowość? Zarówno niespokojne dusze, pragnące odkrywać nowe, nieznane miejsca jak też i tych, którzy chcą uciec jak najdalej od tak zwanej cywilizacji i świadomie wybierają gminne czy powiatowe peryferia.
Iris: pierwszego kucyka miałam w wieku pięciu lat
Właśnie w tym miejscu zakochała się przed laty Iris Reszczynski, z pochodzenia Belgijka, której dziadkowie byli Polakami. - Jeszcze zanim nauczyłam się chodzić, jeździłam na koniu swojego ojca, a w wieku 5 lat dostałam swojego pierwszego kucyka. Konie zawsze były obecne w naszym domu. Już od dzieciństwa marzyłam o posiadaniu własnej stadniny koni - wspomina Iris. O tym, jak trafiła w Góry Świętokrzyskie, opowiemy nieco później. Przejmująca jest bowiem historia jej polskich przodków.
Miłość silniejsza niż żelazna kurtyna!
Dziadek bohaterki naszego reportażu, Jan Reszczyński urodził się w 1936 roku w Urszulankach (obecnie Ukraina). W czasie II wojny światowej, wraz z całą rodziną przebywał w obozie pracy. Potem już nie mogli wrócić do domu i trafili do Rawicza (dziś województwo lubuskie), skąd pochodzi babcia Iris - Małgorzata Kuleczko, urodzona w 1943 roku.
- Właśnie tam się poznali. W 1961 roku, w czasach tak zwanej, politycznej żelaznej kurtyny (dzielącej kraje zachodniej Europy od państw bloku sowieckiego - przyp. PSta), moja babcia miała okazję przeprowadzić się do Belgii z całą rodziną. Mój dziadek pozostał w Polsce i pracował jako kierowca ciężarówki. Tęsknili za sobą, ale utrzymywali jedynie kontakt listowny. W 1963 roku mój dziadek w końcu wyjechał do Belgii. Pobrali się w 1964 roku i mieli czwórkę dzieci. Najstarszy z rodzeństwa, Richard, to mój tata - opowiada Iris Reszczynski.
Dla Polski straciła serce
Richard poznał Flamandkę Ingrid, w 1989 roku wzięli ślub i mieli dwójkę dzieci - syna Jonasa i właśnie córkę Iris. Ingrid pochodzi z rodziny, która ma konie. Nasza rozmówczyni także nie wyobraża sobie życia bez koni.
- Już od dzieciństwa marzyłam o posiadaniu własnej stadniny koni. Od początku wiedziałam, że nie zostanę w Belgii - przekonuje Iris Reszczynski.
- Co roku, całą rodziną jeździliśmy na wakacje do pięknej Polski. Zwiedziliśmy praktycznie cały kraj. Straciłam dla Polski swoje serce. Piękna przyroda bardzo mnie pociągała. W 2017 roku wybrałam się na wakacje ze swoim partnerem i odkryłam to piękne miejsce w w gminie Bodzentyn. Przeprowadziłam się tutaj w 2019 roku. Moi rodzice także poszli w moje ślady i zamieszkali naprzeciwko farmy - wspomina kobieta.
Na tej farmie cofniesz się w czasie
Iris założyła w Kapkazach gospodarstwo agroturystyczne - nazywa się Feel Free Farm. Wiosną i latem (od maja do września) można rozbić obóz na małym polu kempingowym. Ponadto, przez cały rok można wynająć przytulny, stary, drewniany dom z dwiema sypialniami. Każda ma trzy łóżka. Przyjeżdżają tu goście z Polski, ale też m.in. Belgii, Holandii czy Niemiec.
- Tu można cofnąć się trochę w czasie. Zimą jest okazja, aby cieszyć się przytulnym ogrodem przy piecu opalanym drewnem. Latem można korzystać z tarasu i siedzieć na zewnątrz w spokojnym otoczeniu. Jedyny ruch jaki tędy przechodzi, to ten prowadzący do ładnego źródła wody, udają się tu zarówno mieszkańcy, jak i turyści. Ponadto można cieszyć się spokojem i ciszą, które oferuje natura. Można podziwiać konie, które przebywają na zewnątrz, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, w otwartej stajni. Jeśli posiadacie doświadczenie w jeździe konnej, chętnie zabiorę was na przejażdżkę konną po polach i lasach - zachęca Iris Reszczynski.
Posiada cztery konie rasy camargue, jednego lippizanera i jednego mieszanego appaloosę. Niektóre z nich możecie zobaczyć w galerii zdjęć poniżej.