- Ile w Tobie jest Kanadyjczyka, a ile Polaka?
Dominick Zator (obrońca Korony Kielce): Moi rodzice pochodzą z Polski, zawsze kibicowałem Polakom, a także chodziłem do polskich szkół i kościołów. Urodziłem się jednak w Kanadzie, w której poznałem najwięcej przyjaciół. Odpowiadając na pytanie, myślę że pół na pół.
- Reprezentacja Kanady to jest Twój cel na najbliższą przyszłość? Powołania otrzymujesz, ale wciąż czekasz na swój debiut.
Tak. To byłoby spełnienie marzeń, aby grać w reprezentacji Kanady. Faktycznie, dwukrotnie dostałem powołanie, ale nadal nie zaliczyłem debiutu.
- Uważasz, że dużo Ci brakuje do debiutu?
Aktualnie mamy silną reprezentację, która grała na ostatnich mistrzostwach świata. Trener zna doskonale tych zawodników i na nich stawia, ale wydaje mi się, że nie brakuje mi dużo do debiutu.
- Spotykasz na zgrupowaniu Milana Borjana, byłego bramkarza Korony Kielce. Rozmawiacie o naszym klubie?
Oczywiście, na ostatnim zgrupowaniu zrobiłem z nim nawet zdjęcie z barwami Korony. To jest pozytywny wariat (śmiech), to określenie do niego najlepiej pasuje. Dużo dobrego mówił na temat Korony. Był w Kielcach bardzo krótko, bo około 4 miesięcy, ale uważa ten pobyt za jeden z lepszych w swojej karierze.
- Jakie wrażenie zrobił na Tobie taki piłkarz jak Alphonso Davies?
Nie ma wielu takich zawodników na świecie! W telewizji widać, że na boisku robi nieprawdopodobne rzeczy, ale na żywo przy piłce wrażenie jest jeszcze większe. Oprócz tego to bardzo miły człowiek.
- Czujesz, że takie treningi z reprezentacją Kanady Cię rozwijają jako piłkarza?
Oczywiście. Tam jest teraz wielu bardzo dobrych zawodników. Gdy z nimi trenuję mój poziom idzie do góry. Jest dużo łatwiej mając takich piłkarzy obok siebie, bo przede wszystkim dają dużo opcji, a oprócz tego gdy popełni się błąd to oni go najprawdopodobniej naprawią. Nawet ze złego zagrania zrobią użytek, bo utrzymają się przy piłce. Czuję, że się rozwijam.
- Po zgrupowaniu wracasz do Kielc, gdzie Korona w rundzie wiosennej też prezentuje solidny futbol.
Gdy przychodziłem do Korony wydawało mi się, że będzie trudno się utrzymać, biorąc pod uwagę miejsce w tabeli. To się jednak szybko zmieniło, bo w drużynie jest wielu dobrych zawodników, gramy razem jako drużyna, zdobywamy bramki i zawsze walczymy do końca. Mieliśmy wiele meczów pod rząd bez porażki i to jest najważniejsze.
- Jak to się stało, że trafiłeś do Korony?
Bardzo chciałem grać w Europie i mój agent załatwił mi testy. Tak się zaczęła moja przygoda z Kielcami, bo wkrótce zaproponowano mi tu kontrakt. Rozmawiałem dużo o Koronie z Charliem Traffordem, który tu grał. Polecał mi ją także Milan Borjan czy Steven Vitoria, grający w przeszłości w Lechii Gdańsk. Dobrze wypowiadali się o polskiej piłce, a wiedziałem że mnie będzie łatwiej ze względu na znajomość języka polskiego. Jestem bardzo szczęśliwy, że trafiłem do Korony.
- Szybko stałeś się ważną postacią w Koronie, a także ulubieńcem kieleckich kibiców.
To jest bardzo miłe. Robię wszystko, żeby pomagać drużynie i zawsze będę walczył do końca. Gram dla kibiców i widzę ich reakcje po strzelonych golach, a także doping przez cały mecz. To jest piękne. Atmosfera na Suzuki Arenie jest fantastyczna.
- A Kielce jako miasto Ci się podoba?
Tak. To jest trochę inne miasto niż moja miejscowość w Kanadzie Calgary. Jest na pewno mniejsze i spokojniejsze. Dobrze mi się tu mieszka.
- Przychodziłeś do Korony jako środkowy obrońca, a tymczasem od początku jesteś ustawiany na prawej stronie defensywy.
Robię wszystko, aby po prostu grać. Gdy byłem młodszy to grałem na prawej obronie, a później zostałem przesunięty na środek. Więc na obu pozycjach zdążyłem już grać. Trener widzi, że bardziej pomogę zespołowi grając właśnie na boku.
- Jesteś zaskoczony dobrą formą jaką prezentuje Korona w rundzie wiosennej?
Musieliśmy dużo zrobić, aby wydostać się ze strefy spadkowej, ale wszystko się dobrze ułożyło. Wiemy jak mamy ze sobą grać. Zawsze walczymy i mamy swój styl. Wiemy kiedy zakładamy pressing i kiedy gramy wyżej.
To jest efekt dobrej pracy trenera Kamila Kuzery, a także pozytywnej atmosfery jaka panuje wokół Korony i w samej szatni?
Na pewno! Kamil Kuzera to dobry trener i dużo rozmawia z zawodnikami. Doskonale wie co powiedzieć i w jakiej formie by piłkarze zrozumieli jego pomysł. Świetną robotę robi też w szatni, przez co wszyscy są zadowoleni. Wystarczy zobaczyć jak się prezentujemy na boisku.
- Dobrą atmosferę zrobiłeś też Ty śpiewem w szatni, po wygranym meczu z Jagiellonią, gdy zdobyłeś bramkę i zaliczyłeś asystę.
Trzy punkty w tym meczu były niezwykle cenne. Graliśmy z dobrą drużyną, a mnie się udało strzelić gola i zaliczyć asystę do Jewgienija Szykawki. To mój najlepszy dotychczasowy moment w Koronie. W innych meczach miałem dużo dośrodkowań, ale nie udawało się ich wykończyć. Jako prawy obrońca mam większe możliwości ofensywne. Obiecałem Ronaldo Deaconu, że po zwycięstwie zaśpiewam całej drużynie w szatni i musiałem to zrobić (śmiech). Wszyscy byli zadowoleni, a ja lubię być zawsze razem z drużyną.
Kibice zastanawiają się czy zostaniesz w Kielcach na kolejny sezon. Masz kontrakt do 30 czerwca 2024 roku, ale być może jest zainteresowanie Twoją osobą
Teraz skupiam się na obecnym sezonie i utrzymaniu Korony w ekstraklasie. O żadnych zapytaniach nie słyszałem. Być może po sezonie zorientuję się jak wygląda sytuacja, ale na razie się tym nie martwię.
A na tę chwilę chciałbyś zostać w Koronie?
Tak. Podoba mi się tutaj. Skoro potrafimy w rundzie wiosennej grać tak dobrze, to moglibyśmy powalczyć w kolejnym sezonie o wyższe cele niż tylko utrzymanie. Jesteśmy dobrą drużyną i musimy pozostać w ekstraklasie.
Twoja rodzina regularnie Cię wspiera na polskich stadionach, mimo że odległość od Kanady jest ogromna.
Tak, to prawda. Rodzina przyleciała na moje trzy pierwsze mecze w Polsce. Ich wsparcie daje mi dużo energii. Cieszę się, że moja żona teraz jest już w Kielcach. Moja rodzina kibicuje w bardzo efektowny sposób. Zawsze mają ze sobą flagę Kanady, a także transparenty z moją podobizną (śmiech).