- Spodziewaliśmy się twardego pojedynku z obu stron. Murawy o tej porze roku nie pozwalają jeszcze na dokładną, płynną grę. Przed meczem mieliśmy swoje założenia, w przerwie podkreślaliśmy, żeby wystrzegać się stałych fragmentów, bo Odra jest w tym elemencie niewątpliwie bardzo groźnym przeciwnikiem. Oglądaliśmy dwie różne połowy. Pierwsza - słabsza w naszym wykonaniu, w której brakowało płynności i dłuższych momentów, gdzie mogliśmy stwarzać sytuacje i kontrolować spotkanie. Nie było to dogodne 45 minut w naszym wykonaniu. W przerwie skorygowaliśmy ustawienie i sposób gry i w drugiej połowie byliśmy stroną przeważającą - podsumował spotkanie Dominik Nowak, trener Korony Kielce.
Koroniarze tą porażką przerwali serię czterech spotkań bez straconej bramki. Passa złocisto-krwistych trwała przeszło 434 minut. - Po tej fajnej serii czterech meczów bez straconej bramki i serii punktów, w końcu tracimy bramkę. Paradoksalnie uważam, że w drugiej połowie to my zasłużyliśmy bardziej na gola, ale jak to bywa w tej lidze – przeciwnik strzela, więc my musieliśmy gonić wynik – powiedział pomocnik żółto-czerwonych, Marcel Gąsior.
W następnej kolejce Korona Kielce podejmie na swoim stadionie ŁKS Łódź. Ten mecz w sobotę 24 kwietnia o godz. 12:40.