Scena 1: Kielce - co to za kraina?
Zimny grudniowy wieczór. Dwaj Aniołowie nadchodzą, aby ogłosić radosną nowinę - narodzenie Chrystusa. Z niebios schodzą niżej, od południa mijają górę Pierścienicę. Widzą malownicze miasto, otoczone wzgórzami, lasami.
Anioł 1: Jesteśmy na miejscu, jaka piękna ta kraina!
Anioł 2: Choć pogoda brzydka, ładnie prezentuje się to miasto!
Anioł 1: Czas ogłosić narodowi radosną nowinę!
Naprzeciw aniołom nadjeżdża konną bryczką posłaniec zwany Kieleckim Kronikarzem.
Kielecki Kronikarz: Witajcie Aniołowie, wielka to dla mnie radość, że mogę was powitać w tej pięknej krainie.
Aniołowie (razem): Jak się zowie to miasto?
Kielecki Kronikarz: Kielce, ziemi świętokrzyskiej stolica i duma. Nazwa regionu pochodzi od Świętego Krzyża. Raduje się miasto, Dzieciątko się zbliża! Już jadę szybciutko hen tam do ratusza, oznajmić, że nadchodzicie. Lećcie na południe, wnet rynek dojrzycie. Tam lud czeka i kolęduje, różne dobra na święta cały czas kupuje.
Aniołowie żegnają się z Kieleckim Posłańcem, mijają domy, gospodarstwa, ulice i trakty, unosząc się w powietrzu podziwiają kamieniołom Kadzielnia. Mkną szybko, ciekawi, jak lud kielecki przyjmie nowinę o narodzinach Jezusa w Betlejem. Kiedy już nadlatują nad Rynek, widząc tłum ludzi wokół ratusza. Wszyscy gestykulują i krzyczą. Aniołowie poznają Kieleckiego Kronikarza, który stoi z boku i coś notuje na papierze. Spotykają się ponownie, dla niepoznaki zmieniają się w mężów zwykłych, aby nikt z ludu nie zaciekawił się ich nieziemskim wyglądem.
Anioł 1: Nim radosną nowinę wszem i wobec ogłosimy, pierw głosy narodu chętnie usłyszymy.
Anioł 2: Radzi będziemy poznać jego radości i troski. Zawsze tak robimy, zwiedzając miasta, wioski.
Anioł 1: Kronikarzu drogi, cóż ten lud tak krzyczy? Nad czym debatuje. Tu mąż woła głośno, inny mu wtóruje! Z jednej strony kolędy piękne nam tu grają, ale brzydkie słowa także gdzieś padają...
Kronikarz Kielecki: Aniołowie mili, ciężkie tu są czasy. Już trwa walka o władzę i jej rarytasy. Cierpkich słów królowi nikt teraz nie szczędzi, czy młody, czy stary, każdy na coś ględzi. Bieda w oczy zagląda i nie ma radości, za to dużo narzekania i codziennej złości. Już za cztery miesiące nadejdą wybory, nowy król weźmie koronę i wszelkie honory. Na tego, kto dziś rządzi, dużo cięgów spada, od słowa do słowa, już gotowa zwada.
Anioł 1: To strasznie krewki wasz naród, miły kronikarzu...
Kronikarz kielecki: Inne ludy z dalszych krain zwą nas scyzoryki!
Scena 2 - Król, rajcy i lud w rynku
Aniołowie, którzy przybrali postacie niepozornych mężów, razem z Kronikarzem Kieleckim przysłuchują się żywiołowej dyskusji. Przed ratusz wychodzi król, wysoki mężczyzna. Próbuje uspokoić wzburzony lud.
Kronikarz Kielecki (do Aniołów): To nasz król, zwie się Bogdan Pierwszy.
Monarcha przemawia do ludu:
Król Bogdan Pierwszy: Ludu drogi, rajcy i dworzanie, wielkie nas dziś czeka wyzwanie. Budżet taki uchwalimy, by nie szastać kasą, liczę, że i teraz zdobędę przychylność waszą. O pieniądz dziś ciężko, zdobyć go jest trudno, nie chcę ja was karmić tą nadzieją złudną. Dużo inwestycji w królestwie się marzy, lecz oto nadszedł czas wydatki wyważyć.
Z tłumu wyłania się nagle rajca miejski, zwany Maciejem. Prosi lud, by go wysłuchał, a słowa kieruje do króla.
Rajca Maciej: Mówię - dość już królu tego płaczu, czas by rządzić kto inny tu zaczął. Prawdziwego gospodarza dziś nam tu potrzeba, w oczy nam zagląda mizeria i bieda, już w powiatach ościennych gospodarzą lepiej, a tu miasto wojewódzkie ciągle nędzę klepie!
Po słowach Macieja zrywają się kolejne okrzyki, ale uspokajają lud następni racy. Kolejni są skorzy do wystąpień przed ratuszem.
Rajca Michał: Brak u króla i dworu jego, decyzji, kroku odważnego. Byle do jutra przetrwać i nie zbłądzić, tak się ludu drogi nie da dalej rządzić!
Rajca Marcin: Ciągle nas omijają nowi budowniczowie, jaki tu jest plan, niechaj dziś król powie, jak i kiedy chcecie trakty remontować, czyż jeno wolicie w piasek głowy schować?
Głosy wzburzenia ludu próbuje uciszyć Anna, też członkini miejskiej rady.
Anna: Słucham ja was rajcy mili, myślę i zdanie swe powiem szczere, po waszemu król nie odpowiada jeno za koklusz i cholerę, rządzi w kraju piąty rok a drogi dziurawe, dużo wcześniej czekały na jakąś naprawę.
Król Bogdan Pierwszy wysłuchuje kolejnych głosów, daje sygnał, że chce ponownie zabrać głos i przemówić do poddanych. Zapada cisza.
Król Bogdan Pierwszy: Budujemy to, co jest możliwe, kiedy słyszę wasze głosy żywe, to zachęcam - przejdźcie na tę drugą stronę, niechaj każdy z was powalczy o koronę, bądźcie odważni mężowie z tej rady, sami więc zobaczcie, nie szukajcie zwady.
Obok ratusza w rynku atmosfera jest coraz bardziej napięta i nerwowa. Na czoło wychodzi wojewoda Józef.
Wojewoda Józef: Ludu kielecki, jam jest na urzędzie nowy, jako nowa i krajowa władza. Dziś wydziały, urzędników, ja dokładnie sprawdzam. Zmian drastycznych nie będzie...
Rozmowy wzburzonego ludu przerywa posłanka Anna.
Posłanka Anna: Mówią w tej krainie, że powalczę o koronę, lecz moja uwaga w inną idzie stronę. Teraz w Sejmie jestem jako opozycja. Tęskno mi dziś trochę za tymi czasami, gdy jako minister, między boiskami, biegałam i pikniki swą osobą chętnie uświetniałam.
Do głosu dochodzą białogłowy. Na pierwszy plan wychodzi minister Marzena.
Minister Marzena: Ja z tej ziemi zrodzona, znam sejmowe ławy, dziś mi bliskie będą już seniorów sprawy. Ministrem zostałam, kanclerz mi zaufał.
Scena 3 - Aniołowie apelują do ludu
Atmosfera w rynku gęstnieje, lud kielecki żywo dyskutuje o polityce, kto będzie nowym królem, czy w krainie jest wystarczająco dużo zieleni i jak ją pogodzić z wysokimi budowlami, których ma być coraz więcej. Inni martwią się młodymi, żakami z tutejszych uczelni, którzy, gdy tylko skończą edukację, uciekają do innych krain. Kronikarz kielecki, nieco zafrasowany całą sytuacją, zwraca się do Aniołów.
Kronikarz Kielecki: Aniołowie drodzy, ja Kielce miłuję, ale co się dzieje, czasem nie pojmuję...
Aniołowie postanawiają skończyć swoją maskaradę. Wnet nad rynkiem, ratuszem i miastem, pojawia się biała łuna, naprzeciwko ludu stoi już dwójka boskich wysłanników, w pełnej krasie. Zaczynają przemawiać.
Anioł 1: Zacni kielczanie, ludu kochany, z radosną nowiną dziś was odwiedzamy!
Anioł 2: Bóg się narodził w dalekim Betlejem!
W rynku cisza, tłum słucha z konsternacją, ale i zaciekawieniem.
Anioł 1: Wysłuchaliśmy dziś waszych trosk, znamy i problemy, jak je rozwiązać, tego my nie wiemy, lecz niechaj nowina, z którą przybywamy, sprawi, że mniej zwady będzie między Wami.
Anioł 2: Chcecie rozwiązać wasze troski wspólne? Potrzeba miłości i zgody tu ogólnej, każdy z was jest inny, lecz Miły Dzieciątku i Wy się szanujcie w każdym tu zakątku. Czy to król, czy rajca, poseł, wojewoda, pomóc jeno może wspólna praca, zgoda.
Anioł 1: Z takim to przesłaniem Kielce opuszczamy, lecz sercem i duchem zawsze będziem z Wami.
Koniec sceny. Lud w milczeniu opuszcza rynek. Aniołowie pozdrawiają, unoszą się ku górze i ponownie kierują w stronę Pierścienicy.