Trwa sezon grzewczy, trwają też kontrole pieców prowadzone przez straż miejską. Jak się okazuje, znowu zdarza się, że kielczanie wrzucają do ognia praktycznie wszystko.
- W piecach lądują czasem stare meble, płyty wiórowe, zdarzają się jeszcze przypadki spalania plastików, np. butelek i folii, a w jednym przypadku znaleźliśmy pampersy – wylicza st. insp. Bogusław Kmieć.
W tym sezonie grzewczym kieleccy strażnicy skontrolowali już 70 posesji. W 16 przypadkach nałożyli mandaty, a w jednym musieli skierować sprawę do sądu.
- To nie są umawiane wizyty, to są kontrole niezapowiedziane – podkreśla st. insp. Kmieć. – Pomaga nam dron, a także urządzenie, które nazywa się Sowa. To urządzenie najczęściej montujemy na pojeździe, przejeżdżamy przez jakąś ulicę i na podstawie analizy powietrza Sowa pokazuje nam, czy jest konieczność skontrolowania jakiejś posesji przy tej ulicy czy nie – dodaje.
Pamiętajmy, że za wypalanie niedozwolonych rzeczy grozi mandat do 500 zł. Grzywna nałożona przez sąd może sięgnąć 5 tys. zł.