W pierwszej odsłonie tego spotkania gra toczyła się głównie w środku pola, widowisko nie porywało, a główną atrakcją była wysoka frekwencja kibiców z Zabrza, którzy w stolicy województwa świętokrzyskiego zjawili się w grupie około 1500 osób.
Choć kielczanie nie błyszczeli w ofensywie, skrupulatnie grali w linii obronnej. Kilka odbiorów poskutkowało nawet dobrymi kontratakami, które jednak nie zakończyły się strzeleniem bramki.
W drugiej połowie meczu oba zespoły podkręciły tempo. W 57. minucie mogło być 1:0 dla Korony Kielce. Świeżo upieczony zawodnik żółto-czerwonych, Bojan Cecarić wyłożył doskonałą piłkę do Erika Pacindy, ten oddał strzał, ale futbolówka trafiła na golkipera drużyny przyjezdnej, który popisał się doskonałą interwencją.
Korona próbowała, ale to Górnik miał ciekawsze sytuacje. Na przykład w 84. minucie spotkania świetnym strzałem popisał się Kopacz, ale na wysokości zadania stanął kielecki bramkarz, Marek Kozioł, który wybronił kielecki klub z opresji.
– Cenimy ten punkt z bezpośrednim rywalem. Górnik w kilku momentach pokazał, że ma ciekawych piłkarzy. Z naszej strony zagraliśmy bardzo dobre 30 minut drugiej połowy. Esencją tego był piękny strzał Pacindy. Niestety bramkarz stanął na wysokości zadania. My też się ratowaliśmy, ale od tego mamy piłkarzy. Już od dzisiaj zaczynamy przygotowania do spotkania w Białymstoku – skomentował na gorąco Mirosław Smyła, szkoleniowiec Korony Kielce.
Korona Kielce - Górnik Zabrze 0:0
Korona: Kozioł - Spychała, Kovacević, Marquez, Szymusik - Radin, Żubrowski, Pacinda (90' Lisowski), Pucko, Cebula (71’ Kiełb) - Cecarić
Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Janza – Jirka (82’ Zapolnik), Matuszek, Manneh (59’ Matras), Wolsztyński (59’ Kopacz), Jimenez, Angulo
Żółte kartki: Pacinda, Radin - Matuszek
Polecany artykuł: