Jak zaznaczają eksperci, ASF to bardzo groźna i zaraźliwa choroba trzody chlewnej, którą przenoszą także dziki. Podkreślają, że jeśli w stadzie liczącym nawet kilka tysięcy świń potwierdzony zostanie choćby jeden przypadek zachorowania, wybijane jest całe stado.
Ostatnio ogniska choroby wykryto w okolicach Tarnobrzega i Annopola na Podkarpaciu, czyli tuż przy granicy z woj. świętokrzyskim. Oba regiony co prawda oddziela Wisła, ale to może być za mało, aby powstrzymać przemieszczające się dziki. Stąd pomysł, aby postawić ponad 100-kilometrowe ogrodzenie ze specjalnej siatki. Jego budowa ma ruszyć już w połowie września, a zakończyć się w październiku.
- Chodzi o to, żeby to ogrodzenie skutecznie chroniło przed rozpędzonym dzikiem. To jest siatka przytwierdzona do podłoża, a paliki są wkopywane na metr w ziemię – tłumaczy Rafał Nowak, wicewojewoda świętokrzyski.
Koszty budowy ogrodzenia pokryją Lasy Polskie. - Będą one i tak o wiele niższe, niż w przypadku gdyby ASF dotknął regionalnych hodowców trzody chlewnej. Gdyby np. ASF pojawił się w powiecie jędrzejowskim, w którym jest najwięcej hodowców, trzeba by było uśpić aż 90 tys. świń i na trzy lata zabronić tam hodowli. To byłaby katastrofa ekonomiczna – zaznacza Rafał Nowak.