Na początku był pomysł na wyjazd motocyklami, potem mężczyźni chcieli wykorzystać popularne Unimogi. Ostatecznie wybrali pojazd rodzimej produkcji, czyli Star 266 ze Starachowic. Zdecydowali się jednak na dwa pojazdy, jeden służył wcześniej w Ochotniczej Straży Pożarnej, a drugi w Państwowej Straży Pożarnej, pojazdy przed wyjazdem w trasę trafiły w ręce mechanika.
- Pomysłodawcami wyprawy był Tomasz Wątor z Kielc i Jurek Stec z Polichny. Oni z tymi samochodami zostali skierowani do mnie na warsztat. Tak się złożyło, że zaproponowali mi, żebym pojechał z nimi jako mechanik. Stary do USA trafiły na statku, jeden został zapakowany na niskie podwozie, bez remontu, a drugi przeszedł kompletny remont i trafił później do Stanów Zjednoczonych. Ekipa jaka dotarła na miejsce to było 12 osób, jechały z nami również dwa motory. Początki były ciężkie. Dwie zaprojektowane w PRL-u ciężarówki, w środku nawet 55 stopni i jedyna forma klimatyzacji to odsunięta na maksa szyba. Tak wyglądało pierwsze 2000 kilometrów od Savany do Chicago - mówi mechanik wyprawy Kamil Grunt, starachowiczanin.
Star robi furorę za oceanem
Mieszkańcy zza oceanu polubili samochody. Od Chicago obserwowali je, większość z nich nie wiedziała, że istniała kiedyś taka marka jak Star i widzieli pierwszy raz na oczy pojazdy ciężarowe z dawnego FSC. Dzielne ciężarówki z naszego województwa, poradziły sobie nawet w najcięższych terenach.
- Jako samochody typowo terenowe uważam je za samochody praktycznie bez awaryjne. Trzeba przyznać, że Kanada, a dokładniej Yukon czy Dalton Highway - to jedne z bardziej wymagających terenów na świecie. A my w naszych 266 nie napotkaliśmy żadnego problemu, te ciężarówki lepiej prowadziły się po szutrze niż po szosie. Jedyne do czego byłem zmuszony zajrzeć to do kilku uszczelniaczy czy hamulców. Nie spotkaliśmy żadnych większych usterek, a mieliśmy ze sobą cały, kompletny silnik - dodaje członek ekipy.
Okazuję się, że podróżowanie Starami wciąga. Załoga nie postawiła jeszcze kropki nad "i", teraz czas na Indie, Nepal i Turcję.
- W połowie lutego ruszamy przemierzyć słynną drogę 66 zaczynając w Los Angeles i kończąc w Nowym Jorku. Tam pojazdy trafią na statek i przetransportowane zostaną do Indii. Dalej mamy zamiar odwiedzić Nepal i potem z powrotem drugą stronę Indii, przerzut na statki i do Turcji, a już z Turcji na kołach, na IX Legendę Stara do Starachowic. Wszystko "na strzała". Podróż będzie wymagająca. Według naszych kalkulacji, możemy trafić na Himalaje w okresie lawin błotnych. Nie mam jednak złudzeń, to musi się udać. Ja zrobię wszystko, żeby się udało - w końcu jestem mechanikiem ze Starachowic, opiekującym się Starami na wyprawie - mówi z uśmiechem Kamil Grunt.
Do wymagającej wyprawy dołącza popularna w świecie offroadowym Terenwizja.