Spis treści
Trenerski "obieżyświat"
Wiadomość o śmierci Leo Beenhakkera podały w czwartek 10 kwietnia holenderskie media. Słynny szkoleniowiec miał niespełna 83 lata, od pewnego czasu zmagał się z ciężką chorobą, wycofał się z życia sportowego i nie udzielał już wywiadów.
W swojej trenerskiej karierze Leo prowadził wiele słynnych klubów, między innymi Feyenoord Rotterdam i Ajax Amsterdam w swojej ojczyźnie, hiszpański Real Madryt, był także selekcjonerem reprezentacji Holandii w latach 1985-86 oraz w 1990 roku.
Był trenerskim "obieżyświatem". W 2006 roku prowadził reprezentację Trynidadu i Tobago w czasie mundialu w Niemczech. To właśnie wtedy dostał propozycję od Michała Listkiewicza, ówczesnego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, aby po nieudanym występie naszej drużyny w tych samych mistrzostwach, zastąpił Pawła Janasa na stanowisku selekcjonera Biało-czerwonych. Tak też się stało.
Historyczny awans Polaków
Choć początki były trudne, to jednak po pamiętnym zwycięstwie nad Portugalią 2:1 w Chorzowie drużyna złapała wiatr w żagle i rok później cieszyła się z pierwszego w historii awansu do finałów Mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii. Jednym z czołowych zawodników naszej reprezentacji był wówczas Paweł Golański, wtedy obrońca Kolportera Korony Kielce.
- Początek tamtych eliminacji nie był zbyt udany dla naszej reprezentacji. Pamiętam, że na jednej z odpraw przed meczem z Portugalią Leo Beenhakker przekonywał nas, że to są tacy sami ludzie jak my, że także mogą mieć słabszy dzień i my musimy to wykorzystać - wspominał popularny "Golo" w jednym z wywiadów dla serwisu kielce.eska.pl.
Polecany artykuł:
Leo Beenhakker dwa razy w Kielcach
Pod wodzą Leo Beenhakkera reprezentacja Polski po raz pierwszy w historii zagrała w Kielcach, w marcu 2007 roku pokonała na obiekcie przy ulicy Ściegiennego Armenię 1:0. Było to spotkanie w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Jedynego gola strzelił wówczas Maciej Żurawski.
Biało-czerwoni ponownie zawitali nad Silnicę dwa lata później. Wczesną wiosną 2009 roku rozgromili tutaj San Marino 10:0 w eliminacjach do mundialu 2010! Do dziś jest to najwyższe zwycięstwo reprezentacji w historii.
Pamiętne 10:0
- Leo Beenhakker dbał o każdego zawodnika, który przyjeżdżał na zgrupowania kadry, potrafić wesprzeć piłkarza psychologicznie, dawał mu odczuć, że jest potrzebny drużynie. To była jego mocna strona. Kiedy ja pojawiałem się na zgrupowaniu kadry, nie mieliśmy może okazji rozmawiać zbyt często, bo decydowała bariera językowa, nie posługiwałem się biegle angielskim, ale czułem jego wsparcie - wspomina Rafał Boguski, który wtedy w Kielcach dwa razy trafił do bramki San Marino, z czego na 1:0 już w pierwszej minucie, dokładnie w 26 sekundzie. Była to najszybciej zdobyta bramka w dziejach polskiej kadry.
Mimo, że był to już schyłek pracy Leo z naszą reprezentacją i kilka miesięcy później, po nieudanych eliminacjach, Holender pożegnał się ze stanowiskiem, to jednak przeszedł do historii jako selekcjoner, pod wodzą którego Polska odniosła najwyższą victorię w historii.
W Kielcach pierwsza reprezentacja zagrała później jeszcze tylko raz. Wiosną 2010 roku zremisowała bezbramkowo z Finlandią, był to mecz towarzyski, stanowisko selekcjonera pełnił także dziś już nieżyjący Franciszek Smuda.
Zobacz poniżej galerię zdjęć kibiców na meczu Polska - Litwa na PGE Narodowym.