KGHM Zagłębie Lubin – Korona Kielce 1:0 (1:0)
17 min. Kurminowski
Zagłębie: Dioudis – Kopacz, Nalepa, Ławniczak, Mata – Poletanović (78' Makowski), Dąbrowski – Chodyna, Buletsa (78' Muñoz), Wdowiak (85' Kusztal) – Kurminowski (91' Grzybek).
Korona: Dziekoński – Godinho, Zator, Hofmaister, Briceag (67' Pięczek) – Takać, Fornalczyk (67' Podgórski), Nono (62' Dalmau), Błanik (62' Konstantyn), Trejo (49' Strzeboński) – Szykawka.
Żółte kartki: Kopacz, Nalepa – Trejo, Błanik, Godinho, Strzeboński
Czerwona kartka: Kopacz (za drugą żółtą)
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 4 864.
Korona Kielce po środowym meczu Pucharu Polski w Białymstoku przystąpiła do ligowego starcia z Zagłębiem Lubin w nieco innym składzie. Podopieczni Kamila Kuzery po niezłym występie, ale ostatecznie przegranym odpadli z ćwierćfinału tych rozgrywek. Bez pauzującego za żółte kartki Martina Remacle musieli sobie radzić kielczanie. To ogromna strata, bo Belg to jeden z najjaśniejszych punktów Korony.
Zagłębie Lubin wykorzystało prezent od Dominicka Zatora
Pierwsze minuty wskazywały jednak, że Korona narzuciła swój styl gry. Piłka najczęściej była na połowie Zagłębia, ale gospodarze skutecznie się bronili. Gdy wydawało się, że goście zaraz jeszcze mocniej zaatakują to Zagłębie wyszło na prowadzenie. Fatalne podanie Dominicka Zatora bez problemu wykorzystał Dawid Kurminowski. Napastnik niemalże od połowy boiska pędził w kierunku bramki, zdołał minąć Xaviera Dziekońskiego i jak rasowy snajper umieścił piłkę w bramce. Błędy indywidualne to zmora kieleckiego zespołu. W tym sezonie sposób gry Korony zasługuje na pochwały, ale kompletnie nie przekłada się on na wyniki i zdobycze punktowe. Żółto-czerwoni wciąż są tuż nad strefą spadkową i nieraz nie potrafią udokumentować swojej przewagi w meczach. Wręcz przeciwnie - tracą gole w bardzo łatwy sposób. Dominick Zator od początku rundy wiosennej nie pokazuje swojej najlepszej formy, jednak ma wysokie notowania u trenera Kamila Kuzery, który regularnie go wystawia do wyjściowego składu. Korona próbowała wyrównać, ale brakowało elementu zaskoczenia i do przerwy wynik nie uległ zmianie. Zagłębie prowadziło 1:0, choć też nie prezentowało się najlepiej.
Kontrowersja w doliczonym czasie
Już na samym początku drugiej połowy kontuzji nabawił się Danny Trejo. Meksykanin bez kontaktu z przeciwnikiem poczuł ból w nodze i zmienił go młodzieżowiec Miłosz Strzeboński. Druga odsłona spotkania była chaotyczna. Brakowało konkretniejszych ataków ze strony Korony, która musiała gonić wynik. Bliżej było Zagłębiu do podwyższenia prowadzenia, niż wyrównania wyniku tego spotkania. Pierwsza groźna sytuacja przyszła dopiero w 72. minucie. Sprytny strzał Szykawki skutecznie obronił jednak bramkarz Zagłębia. W samej końcówce regulaminowego czasu gry drugą żółtą kartkę otrzymał Bartosz Kopacz. Gospodarze kończyli to spotkanie w osłabieniu. W doliczonym czasie gry Jewgienij Szykawka trafił do siatki, ale sędzia Daniel Stefański po długiej konsultacji z systemem VAR zdecydował się nie uznać gola. Decyzja ta wywołała spore oburzenie i kontrowersje. Powtórki pokazały, że nie było tam ani faulu, ani pozycji spalonej. Ostatecznie Korona przegrała to spotkanie, a trener Kamil Kuzera od razu udał się na pogawędkę z Danielem Stefańskim. Koronie być może należał się remis, ale jednak żółto-czerwoni muszą przełknąć gorycz porażki i do Kielc wracają bez punktów. O porażce zdecydował tak naprawdę jeden błąd Dominicka Zatora w pierwszej połowie meczu.