Korona Kielce – Radomiak Radom 4:0 (2:0)
Bramki: Luka Vušković (samobójcza) w 19 min., Danny Trejo 28, Jewgienij Szykawka 54 i 88.
Korona: Dziekoński – Zator, Malarczyk, Kwiecień, Pięczek – Trejo (64' Błanik), Hofmeister, Krogstad (84' Trojak), Remacle, Podgórski (64' Łukowski) – Szykawka (89' Bąk).
Radomiak: Kobylak – Grzesik, Rossi, Vušković, Abramowicz – Luizão (46' Wolski), Kaput – Jordão (84' Leandro), L. Semedo (46' Peglow), Machado (79' Zimovski) – Jardel (46' Okoniewski).
Żółte kartki: Trejo, Podgórski, Błanik – Abramowicz, Peglow, Jordão, Kobylak
Widzów: 10 495
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Korona Kielce zapowiadała zupełnie inne podejście do arcyważnego spotkania z Radomiakiem Radom. Mecz określany świętą wojną jest niezwykle istotny dla kibiców obu zespołów. Dla żółto-czerwonych zwycięstwo było zdecydowanie bardziej potrzebne, aby opuścić strefę spadkową. Do końca sezonu pozostało niewiele spotkań, dlatego zwycięstwa są wręcz obowiązkiem. Pierwsza połowa wyglądała ze strony Korony wręcz fantastycznie.
Gospodarze szybko narzucili swój rytm gry, wykorzystywali wiele potknięć Radomiaka i tworzyli sytuacje podbramkowe. Szwankowała skuteczność, ale widoczny był pomysł i zaangażowanie. Pierwszy gol był kwestią czasu. W trafieniu do bramki pomógł obrońca Radomiaka, który przy próbie interwencji pokonał własnego bramkarza. Chorwat Luka Vusković wypożyczony z Tottenhamu zdobył samobója, a Korona zasłużenie objęła prowadzenie.
Zespół Kamila Kuzery nie zamierzał rezygnować ze swojej dobrej dyspozycji. Jacek Podgórski powalczył o piłkę z Luizao i zagrał idealnie do Dannego Trejo, który niemalże z połowy boiska biegł z piłką w kierunku bramki, zostawiając za plecami piłkarzy Radomiaka. Meksykanin oddał strzał, który obronił Gabriel Kobylak, ale piłka szczęśliwie odbiła się jeszcze na tyle dobrze, że Trejo wbił piłkę do pustej bramki. Korona potwierdzała swoją dominację w tym spotkaniu.
Korona Kielce w drugiej połowie mimo dwubramkowego prowadzenia, dalej grała w ten sam sposób. Już w 54. minucie przyniosło to kolejny efekt. Na listę strzelców wpisał się Jewgienij Szykawka, któremu piłka spadła pod nogi. Chwilę wcześniej Trejo sprytnie minął obrońcę i oddał strzał na bramkę. Białorusinowi nie zostało nic innego jak wpakować piłkę do siatki.
Na taki mecz kibice, którzy zawsze licznie pojawiają na Suzuki Arenie czekali bardzo długo. Radomiak był bezradny, co tym bardziej cieszyło żółto-czerwonych fanów. Korona kontrolowała przebieg świętej wojny, choć Radomiak próbował się odgryzać, ale nie potrafił stworzyć większego zagrożenia. Xavier Dziekoński w tym meczu również był mocnym punktem swojego zespołu.
Korona momentami grała koncertowo, ale co najważniejsze zabójczo skutecznie. Dublet w tym spotkaniu zaliczył Jewgienij Szykawka, który idealnie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego. Takiej Korony chcą kibice i dokładnie w ten sposób powinno się grać o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie.
Żółto-czerwoni zdeklasowali swojego odwiecznego rywala i zasłużenie zgarnęła tak ważny komplet punktów. 4:0 to imponujący wynik, który pozwoli kielczanom uwierzyć w swoje możliwości. Wiara będzie niezwykle potrzebna w kolejnych starciach o pozostanie w piłkarskiej elicie.