vive

i

Autor: Patryk Ptak

SPORTOWY WEEKEND: Mistrzowie Polski kontynuują marsz, Korona sięga po jeden punkt

2021-03-29 1:52

Korona nie odpuszcza i kontynuuje walkę o baraże, które są jedyną szansą na powrót do PKO Ekstraklasy. Tym razem "żółto-czerwoni" zdobyli jeden punkt w spotkaniu z wyżej notowaną Miedzią Legnica. Ekipa tymczasowo trenowana przez Kamila Kuzerę po raz kolejny zagrała na zero z tyłu, jednak zagrała również na zero z przodu. Z kolei Łomża VIVE Kielce pokonuje u siebie MMTS Kwidzyn.

Kielczanie mieli kilka dogodnych sytuacji bramkowych, jednak ani Paweł Łysiak, ani Jacek Podgórski nie znaleźli sposobu na pokonanie Pawła Lenarcika. Choć Korona nie zdobyła bramki, to jednak zagrała bardzo mądrze w defensywie neutralizując bramkostrzelną Miedź Legnica. 

- Chłopaki wykonali na boisku ciężką pracę i zostawili kawał zdrowia. Rozmawialiśmy sobie bezpośrednio po meczu. Niestety ta ciężka praca nie została dziś nagrodzona. Chociaż sytuacje do tego były, żeby ten mecz mimo wszystko przechylić na naszą stronę i zgarnąć pełną pulę. Najważniejsze, że jeśli nie możesz wygrać, to zagraj na zero z tyłu. To naprawdę buduje. Z meczu na mecz wyglądamy w tym elemencie coraz lepiej, coraz lepiej też chłopaki rozumieją się na boisku, a to przekłada się na końcowy rezultat. W tym meczu były momenty, w których był kawałek piłki nożnej, a nie samej walki. Udało nam się wypracować sytuacje, niestety nie strzeliliśmy bramek, ale wierzę, że ta praca zostanie nagrodzona w przyszłości - ocenił po meczu trener Kamil Kuzera. 

Z kolei Łomża Vive Kielce pokonała w 18. kolejce PGNiG Superligi MMTS Kwidzyn 40:26. Do gry po półtora miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił Angel Fernandez. Dla kielczan był to ostatni mecz przed powrotem na parkiety Ligi Mistrzów.

- Wydaje mi się, że drużyna dziś wykonała zadanie i to nawet bardzo dobrze. Zdobyliśmy dużo bramek, mieliśmy fajne rozwiązania taktyczne, dobrą obronę i niezłych bramkarzy. Było widać, że chłopaki chcą biegać do przodu i mają zorganizowany powrót do tyłu. Nie ma się do czego przyczepić. Do czterdziestej piątej czy siódmej minuty przewaga oscylowała wokół sześciu trafień, ale w ostatnim kwadransie drużyna włączyła kolejny bieg, a goście niestety nie nadążali za tempem moich kolegów, dlatego przewaga jeszcze się zwiększyła - stwierdził po meczu Krzysztof Lijewski, drugi trener mistrzów Polski. 

Drugi trening kadry PZPN na stadionie Legii