Skąd wziął się pomysł na założenie fundacji?
- Od około dwóch lat przyjmuję dzieci z kieleckich placówek opiekuńczych typowo pro publico bono. Przychodzą do mnie jak do wujka ząbka - jak mnie nazywają - i leczymy z racji dobrego serca, nie pobieram za to żadnych opłat - mówi dr Mikołaj Kryczka.
- Na ten moment 22 dzieci wymaga leczenia ortodontycznego. Żeby rozpocząć leczenie aparatami nakładkowymi, tymi które leczą zęby szybko i nieinwazyjnie, tak żeby też ograniczyć próchnicę musiałbym zainwestować ze swojej kasy około 120 tysięcy złotych. Pojawił się pomysł wspólnie z moją partnerką Wiktorią i dyrektorką domu dziecka, żeby założyć fundację, która będzie zbierała pieniądze na leczenie tak jak to jest wymagane - dodaje doktor.
- W dzisiejszych czasach dużo ludzi zapomina o innych. Każdy skupia się na sobie, na pogonią za pieniądzem. Każdy chce dobrze wyglądać i dużo zarabiać, a zapominamy o tych najbardziej potrzebujących. Dzieci są wspaniałe, niesamowicie wdzięczne. Po traumach, często z dentofobią, na koniec leczenia najczęściej się przytulają. To niesamowite uczucie, gdy udaje nam się te dzieci odratować - podkreśla doktor Kryczka.
Doktor pomaga również w schronisku
- Wysyłamy też dzieciaki do schroniska w Dyminach, żeby wyprowadzały pieski i nabierały empatii. Bardzo dużo pacjentów przynosi nam karmę i akcesoria dla zwierząt, a my je dajemy do schroniska, sam również przekazuję tam dary. Miałem przyjemność ostatnio również dać voucher na leczenie zębów, który był licytowany na rzecz schroniska.