- Nie zastanawiałem się zbyt długo, kiedy usłyszałem, że jest taka możliwość, że możemy w jakikolwiek sposób przyczynić się do pomocy, w tym trudnym dla całej ochrony zdrowia czasie, po prostu się zgłosiłem- mówi Bartosz Ciulkowicz, student IV roku kierunku lekarskiego UJK w Kielcach.
Dyżury telefoniczne studentów w kieleckim Sanepidzie trwają zazwyczaj po kilka godzin dziennie, niekiedy pomagają także w weekendy, a to zdarza się coraz częściej, bo ludzie dzwonią nieustannie.
- Pytania są różne. Ludzie najczęściej, wydaje mi się, w tym momencie pytają o warunki kwarantanny, o to czy mogą wykonać dane rzeczy i czy robienie tych rzeczy wiąże się ze złamaniem kwarantanny. Bardzo dużo ludzi dzwoni też z zagranicy, by zapytać jak postępować po powrocie do Polski.
Wiedzę na temat koronawirusa studenci zdobyli na specjalnym szkoleniu, jednak jak przyznaje Bartosz, czasem pojawiają się wątpliwości - bo ludzie w tych pytaniach bywają bardzo kreatywni - określa.
- Wtedy zapisuję sobie dane kontaktowe rozmówcy i konsultuje sprawę z pracownikami Sanepidu. Mamy wyznaczone kilka osób, z którymi konsultujemy wyjątkowe przypadki - tłumaczy Bartosz Ciulkowicz.