Inflacja i wzrost kosztów produkcji uderza także w branżę sadowniczą. Uprawiający wiśnie martwią się, że ich zbieranie będzie nieopłacalne i może zabraknąć chętnych do pracy w gospodarstwach.
Wysokie koszty produkcji i robocizny
- Cena wiśni przemysłowej powinna wynosić w granicach 2,50 złotego, żeby można było mówić o jakiejś opłacalności. Miedź, której się najwięcej w wiśni używa, kosztowała w 2020 roku 25 zł/kg, a wtedy koszty produkcji wiśni wynosiły 2,20 zł/kg. Teraz miedź kosztuje 35 zł/kg. Koszty wzrosły nam niebywale, a już zupełnie w górę wyskoczyły koszty robocizny - pracownik jest aktualnie potwornie drogi, a w dodatku ciężko o niego - wylicza Piotr Pasik, prezes Krajowego Stowarzyszenia Producentów Wiśni cytowany przez portal internetowy sadyogrody.pl.
Brak rąk do pracy w trakcie zbiorów może być dużym problemem, pomimo tego, że sadownicy używają już do tego celu także maszyn. To nie koniec obaw gospodarzy, ponieważ martwią się oni, że w przypadku wiśni będzie taka sama sytuacja jak ze zbożem - ruszy import tych owoców z Ukrainy i polscy sadownicy będą mieli ograniczone możliwości zbytu swoich wiśni.
Z wiśniami jak ze zbożem?
Piotr Pasik mówi, że Ukrainie trzeba pomagać, ale nie kosztem rodzimego sadownictwa. Zwraca przy tym uwagę, że wiele osób wzięło kredyty na rozwój swoich gospodarstw i mogą mieć problemy z ich spłacaniem. Jak ocenia zmianę na stanowisku ministra rolnictwa (nowym szefem resortu został Robert Telus).
- Zobaczymy, co nowy minister będzie chciał zrobić, jakie będą jego pierwsze ruchy, w jaki sposób będzie chciał zapoznać się z sytuacją w rolnictwie, która nigdzie nie jest dobra. Czy to będzie minister, który będzie tylko przerzucał dokumenty i będzie się skupiał przede wszystkim na sobie? - zastanawia się prezes Krajowego Stowarzyszenia Producentów Wiśni.
Polecany artykuł: