Warto dodać, że tablica wyników, na zakończenie pierwszej połowy, pokazywała rezultat zgoła odmienny – 16:18 na korzyść klubu z Niemiec. Gospodarze w tym meczu prowadzili tylko dwa razy – na początku i końcu spotkania.
– Ten mecz to esencja handballu. Brakowało spotkania z taką adrenaliną i historią. Działo się tyle, że nie było czasu na myślenie. Człowiek łykał chwilę. Nie zastanawiał się, co mógł zrobić lepiej. Jestem niesamowicie szczęśliwy. Takie ciarki na skórze, jak dzisiaj poczułem, miałem rzadko – komentuje Krzysztof Lijewski, rozgrywający PGE VIVE Kielce.
Zwłaszcza w drugiej połowie, show po części skradli bramkarze obu zespołów. Kilka piłek obronił golkiper przyjezdnych, Dario Quenstedt, a w kluczowych momentach przy życiu kielczan utrzymywał Andreas Wolff. – Kluczowe interwencje były po stronie Andiego. Bardzo się cieszę z tego meczu. Kiel był dzisiaj bardzo dobry, ale to my byliśmy lepsi – dodaje Lijewski.
– Wielkie gratulacje dla THW Kiel, który już dwa tygodnie temu wygrał grupę i awansował z pierwszego miejsca. To świetny wynik. Wielkie gratulacje również dla naszych chłopaków. Przegrywaliśmy przez cały mecz, a w końcówce mieliśmy więcej szczęścia i dzięki temu wygraliśmy. Decydującą bramkę zdobyliśmy w ostatnich sekundach – podsumowuje Tałant Dujszebajew, szkoleniowiec kieleckiego klubu.
Dzięki zwycięstwu nad THW Kiel, drużyna z Kielc obroniła trzecie miejsce w grupie B i tym samym będzie lepiej rozstawiona w fazie pucharowej. W 1/8 finału PGE VIVE zagra z Celje Pivovarna Lasko.