Przewodniczący klubu Kamil Suchański przypomina, że decyzja o podniesieniu diet została przyjęta większością głosów rady miasta. Poparli ją m.in. radni PiS, PO czy Projektu Wspólne Kielce.
- Postulujemy powrót do stawek sprzed podwyżki. Tak jak wtedy, tak i teraz nie dostrzegamy powodów, by diety radnych miały być wyższe o blisko 100 proc. - zaznacza Kamil Suchański. - Władze miasta wciąż mówią, że sytuacja finansowa samorządu jest zła. Nie zgadzamy się z tym stwierdzeniem. Jeśli znajdują się pieniądze na różnego typu ekspertyzy, to widać, że pieniądze są. Uważamy, że szukanie oszczędności radni powinni zacząć od siebie - dodaje.
Dzięki obniżce diet rocznie Kielce miałyby zaoszczędzić ponad 400 tys. zł.
- Nie widzę w tym momencie uzasadnienia dlatego, by wyłączać oświetlenie w mieście czy przykręcać ogrzewanie w szkołach. Życie i zdrowie kielczan są ważniejsze niż to, by radni mieli więcej pieniędzy w portfelach - przekonuje radna Katarzyna Suchańska. - To nie jest miasto przyjazne obywatelom. Tak tworzy się miasto przyjazne kaście uprzywilejowanych radnych, którzy podnieśli sobie w najbardziej nieodpowiednim momencie uposażenia. Osoby, które podniosły sobie diety głosowały także za podwyżkami opłat oraz podatków – dodaje radny Maciej Bursztein.
O wysokości diet kieleccy radni zdecydują podczas najbliższej sesji.