Spis treści
- Rodzina Czarneckich przeżywa dramat!
- Ataki rakiet na porządku dziennym
- Czekają na ewakuację do Polski...
- Trwa zbiórka na leczenie
- Nie jest w stanie wziąć synka na ręce
Rodzina Czarneckich przeżywa dramat!
Ten wyjazd dawał im nadzieję, ale sytuacja skomplikowała się i co gorsze - małżonkowie nie mieli na to wpływu. Od prawie tygodnia trwa konflikt zbrojny między Izraelem oraz Iranem, trwają ostrzały z obu stron. Dramatyczną historię Karoliny i Bartosza Czarneckich opisał lokalny portal TKN24.
- Mężczyzna choruje na złośliwy nowotwór pęcherza, który przerzucił między innymi do kości. Pieniądze na wstępne leczenie udało się zgromadzić, a Karolina, Bartosz i ich kilkunastomiesięczne dziecko pojechali do Aten na kompleksowe badania. Następnie przetransportowano ich do Izraela by wdrożyć dające nadzieję na życie leczenie - informuje serwis tkn24.pl.
Ataki rakiet na porządku dziennym
W powiecie koneckim na rzecz 42-letniego Bartosza Czarneckiego odbywało się wiele imprez i akcji charytatywnych. Na portalu Siepomaga, do 22 sierpnia 2025 roku trwa zbiórka pieniędzy na jego leczenie.
- Jestem po pierwszym podaniu leków w Izraelu. Pierwsze dni były bardzo ciężkie, ponieważ ból kości był tak ogromny, że uniemożliwiał mi jakiekolwiek funkcjonowanie. Niestety żadne leki nie pomagały, by go zminimalizować... W kraju, w którym się obecnie leczę trwa wojna i przekonaliśmy się już wiele razy, z jaką ciężką sytuacją muszą zmagać się ludzie tu mieszkający... Ataki rakietowe są tu na porządku dziennym i wtedy musimy chować się do schronu - relacjonuje mężczyzna, opisując przebieg leczenie na Siepomaga.
Czekają na ewakuację do Polski...
Karolina Czarnecka opowiada, że zwróciła się z błagalną prośbą o pomoc do polskiego konsula w Izraelu, ze względu na chorobę męża, tego, że nie ma on pełnej sprawności i fakt, iż z obojgiem przebywa na miejscu ich malutki, 11-miesięczny syn Marcel! Kobieta wspominała, że w odpowiedzi usłyszała, iż mają udać się do schronu i tam czekać, aż będzie bezpiecznie.
Sytuacja na linii Izrael - Iran wciąż jest jednak napięta, pomoc rodzinie w wydostaniu się z Bliskiego Wschodu zaoferował wiceminister spraw zagranicznych, pochodzący z powiatu koneckiego Andrzej Szejna. On też przekazał miejscowym mediom, że Czarneccy znajdują się pod opieką polskich służb, ale trudno powiedzieć, kiedy nastąpi ewakuacja. Ze względu na działania zbrojne przestrzeń powietrzna nad Izraelem została zamknięta...
Trwa zbiórka na leczenie
- Plan przewiduje kilkanaście miesięcy ciężkiej i naprawdę kosztownej walki, ale ta terapia jest moją ostatnią nadzieją - dodaje Bartosz Czarnecki. Dotąd zebrano ponad 624 tysiące złotych na jego leczenie, ale brakuje jeszcze ponad 847 tysięcy. Jeśli ktoś chce wesprzeć mieszkańca Radoszyc w walce z chorobą, może wpłacać pieniądze za pośrednictwem strony www.siepomaga.pl/bartosz-czarnecki.
Nie jest w stanie wziąć synka na ręce
- Dokładnie 11 miesięcy temu zostałem po raz pierwszy tatą. Mam synka, na którego wraz z żoną czekaliśmy wiele lat. Zupełnie nie tak wyobrażałem sobie bycie tatą. Odkąd Marcel pojawił się na świecie zaczęły pojawiać się moje problemy zdrowotne. Teraz nie jestem już w stanie wziąć synka na ręce – nie mogę go nosić, tulić, bo moje kości są tak słabe, że mogłyby się złamać. Jest mi naprawdę ciężko... - pisze Bartosz Czarnecki.
