Wideo i zdjęcia!

Film "Sami swoi. Początek" doczekał się przedpremiery w Kielcach. Wszędobylski Pawlak i wycofany Kargul - nasza recenzja. Uwaga, spoilery

2024-02-16 7:52

Film "Sami swoi. Początek" w reżyserii Artura Żmijewskiego to tak zwany prequel - opowieść o losach rodzin Pawlaków i Karguli przed historią, którą poznaliśmy w pierwszej części słynnej trylogii Sylwestra Chęcińskiego. Do kin trafi 16 lutego. Oto nasza recenzja, uwaga - zawiera spoilery, czyli niektóre szczegóły akcji filmu.

Spis treści

  1. Żmijewski: nie podważaliśmy "świętości"
  2. Słynna trylogia
  3. "Konus" nie daje sobie w kaszę dmuchać?
  4. Dylemat Pawlaka: Nechajka czy Mania?
  5. Jak Kazimierz stał się gospodarzem
  6. Przy wódeczce już nie byli "wrogami"
  7. Pawlak dynamiczny...
  8. ... Kargul na drugim planie. Dlaczego?
  9. Dramatyczne losy rodzeństwa Pawlaka
  10. Coś się kończy i zaczyna na Ziemiach Odzyskanych
  11. Dlaczego warto obejrzeć "Samych swoich. Początek"?
  12. Twórcy filmu "Sami swoi. Początek"

Prequel dla filmowców nie jest łatwym gatunkiem do zrealizowania, być może też dlatego polscy twórcy rzadko po niego sięgają. To swego rodzaju "pułapka" - jeśli powstanie film, posiadający zbyt wiele nowych wątków, daleko odbiegający jednak od tych w pierwowzorze, kiedy zabraknie tej spójności, twórcy spotkają się z krytyką, że jednak niepotrzebnie dotykali dzieła, które jest "święte" i próbowali tu udoskonalać. Jeżeli natomiast prequel staje się zbyt podobny do tegoż pierwowzoru, tenże twórca zapewne usłyszy opinię, że próbuje naśladować i powielić coś, co jest jedyne w swoim rodzaju i - jak to się mówi - nie do podrobienia.

Żmijewski: nie podważaliśmy "świętości"

Artur Żmijewski, reżyser "Samych swoich. Początku" w wielu wywiadach, choćby tych w niedzielę 11 lutego w Kinie Helios w Kielcach, podkreślał, że nie zamierzał ze swoją ekipą poprawiać, podrabiać poprzednich wersji trylogii, ale przedstawił nową historię bohaterów, zanim przybyli oni na Ziemie Odzyskane. Chciał, ze zrozumiałych względów, zawrzeć w niej swój własny, autorski pomysł.

- Nie podważaliśmy żadnych "świętości", oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że nasi bohaterowi będą porównywani z tymi sprzed lat, ale pamiętajmy jednak o tym, że odtwórcami ról w naszych filmie nie są Wacław Kowalski i Władysław Hańcza, ale Adam Bobik i Karol Dziuba. To są zupełnie inni ludzie, z innego pokolenia i świata. Te wszystkie filmy łączą tylko: aktorka Anna Dymna i scenarzysta Andrzej Mularczyk - mówił Artur Żmijewski w rozmowie z serwisem eska.pl, tuż przed pokazem specjalnym filmu w Kielcach.

Słynna trylogia

Aby przejść do omówienia prequelu, najpierw warto przypomnieć, dla porządku, fabułę pierwszej części trylogii Sylwestra Chęcińskiego, czyli "Samych swoich" z 1967 roku. Oto wtedy Kazimierz Pawlak z rodziną przybywa z Kresów Wschodnich na zachód Polski, na tak zwane Ziemie Odzyskane, wszystko dzieje się tuż po zakończeniu II wojny światowej. Zakłada nowe gospodarstwo, ku swojemu zdziwieniu okazuje się, że jego nowym-starym sąsiadem jest Władysław Kargul, z którym był skonfliktowany jeszcze w Krużewnikach...

Ich dalsze perypetie znamy, a jeśli nie do końca, warto odświeżyć sobie pamięć i obejrzeć "Samych swoich", "Nie ma mocnych" oraz "Kochaj albo rzuć". Żmijewski ze scenarzystą Andrzejem Mularczykiem, tym samym, który miał udział w trylogii sprzed pół wieku, opowiedzieli losy obu z ich młodości a nawet dzieciństwa.

"Konus" nie daje sobie w kaszę dmuchać?

Akcja "Samych swoich. Początku" zaczyna się więc w pierwszych latach XX wieku, kiedy Kazimierz (w tej roli Adam Bobik) i Władysław (Karol Dziuba) są jeszcze niesfornymi chłopcami, uczęszczającymi do miejscowej szkoły, gdzie lekcje prowadzi ksiądz proboszcz (w tej roli Wojciech Malajkat). Już wtedy ze sobą rywalizują, kierują wzajemne docinki (za to, że Kargul nazwał Pawlaka "konusem", ten drugi wepchnął go do wody).

Niewiele zmienia się w młodości, bo kiedy obaj mają tak około 19-20 lat i stają na komisji wojskowej, Kargul śmieje się z mikrej postury Kazimierza, oficerowie badający poborowych stwierdzają, że Pawlak, pozbawiony fizycznej tężyzny, nie nadaje się do armii, aby walczyć w wojnie z bolszewikami w 1920 roku. "Idź kury macać" - skwitował Kargul, zaś ośmieszony Pawlak idzie utopić smutki w karczmie u żydowskiego gospodarza.

Dylemat Pawlaka: Nechajka czy Mania?

Tak naprawdę od tego momentu Kazimierz staje się jednak pierwszoplanową postacią w filmie. Zakochuje się w Nechajce Słobodzian, córce kowala, dawnej koleżance ze szkoły (odtwórczynią roli jest Paulina Gałązka). Ponieważ jednak dziewczyna jest Ukrainką, bliscy Pawlaka niechętnie podchodzą do małżeństwa obojga. W okolicy wiadomo, że "najlepszą panną na wydaniu" jest córka szanowanego we wsi gospodarza - Maria Ziębicka, czyli Mania (w tej roli Weronika Humaj).

Trzeba docenić to, że w całej historii Żmijewski i Mularczyk poświęcili sporo miejsca tak zwanym "aranżowanym małżeństwom", które nie są bynajmniej ich wymysłem. Obecna młodzież może ze zdumienia przecierać oczy i śmiać się do rozpuku, ale jeszcze sto lat temu i wcześniej o zaślubinach młodych ludzi często decydowali ich rodzice, wujostwo, sprawy w swoje ręce brali tak zwani swaty i swatki, którzy pomagali przyszłej parze poznać się, oczywiście za aprobatą ich rodziców. Zanim chłopak i dziewczyna stawali się narzeczeństwem, najpierw trzeba było dojść do porozumienia w sprawie majątku, posagu od panny, gdzie młodzi mają mieszkać po ślubie, ile i co rodziny wnoszą do nowego związku. Kiedy już wszystko było, nazwijmy to tak, dogadane, niedoszłemu żonkosiowi pozostało jedynie udać się z wódką do przyszłych teściów i prosić oficjalnie o rękę ich córki.

Uczucie, miłość? O tym często nie było mowy. Młodzi pobierali się, choć w ich sercach gościli na przykład inni wybrankowie, z którymi jednak nie było dane im się związać, albo nie zaakceptowała ich rodzina. Oczywiście nie było regułą, że w "zaaranżowanych" małżeństwach nie pojawiała się później miłość. Często przychodziła i ludzie byli sobie wierni do śmierci, mieli liczne potomstwo, prowadzili gospodarstwa, byli sobie mężem, żoną i służyli wzajemnym wsparciem.

Jak Kazimierz stał się gospodarzem

Młody Pawlak kocha więc Nechajkę, ale rodzina chce go wydać za Manię. Kazimierza kusi też perspektywa, że jego przyszły teść, Ziębicki, gotów jest oddać mu konia, gdy tylko doczeka się wnuka. Pawlak to gospodarz z krwi i kości, koń jest dla niego jak członek rodziny. Wątek miłosny w "Samych swoich. Początku" jest więc wszechobecny, ale też i niespodziewanie zostaje urwany. Oto bowiem widz najpierw ogląda Kazimierza i blondwłosą Nechajkę, snujących małżeńskie. Młody chce zarobić pieniądze i kupić swoje gospodarstwo, ale aby to uczynić, planuje wyjechać do Ameryki, do swego brata Jaśka (do jego wątku jeszcze powrócę). Jego narzeczona nie jest zadowolona, nie wie, czy poczeka na Kazimierza np. dwa lata, aż ten wróci z pieniędzmi na ich wspólną przyszłość.

Za chwilę jednak Pawlak powraca w następnym wątku, już planuje uderzyć w konkury do Mani Ziębickiej, oczywiście niechętnie, ale jednak kusi go ta perspektywa posiadania konia, którego obiecał mu przyszły zięć. Nie dowiadujemy się jednak, jak doszło do zerwania jego zrękowin z Nechajką, jak rozpadł się jego związek z ukraińską pięknością, którą zresztą wcześniej sam wybawił z rąk bolszewickich rabusiów i gwałcicieli. Oto najpierw Pawlak, mający - jakby to określić bardziej współcześnie - "bajer" udaje przed najeźdźcami, że wspiera Lenina i rewolucję i ratuje w heroiczny jednak sposób, bo ryzykując swoje życie, Nechajkę i jej rodzinę. I nagle...

W pewnym momencie filmu wątek jego związku z piękną Ukrainką w ogóle znika, od czasu gdy rozmawiają o wyjeździe Kazimierza do Ameryki. Ona ma obawy, ale nie deklaruje jasno, że "z nimi koniec", pozostaje na łące z obawami, niepewnością, zaś widz czuje po chwili, że coś tu jednak pozostało w tych sprawach uczuciowych niedopowiedziane.

Przy wódeczce już nie byli "wrogami"

Losy obu mężczyzn przeplatają się w wielu momentach, kiedy tragicznie ginie ojciec Kargula, Kazimierz z Władkiem piją wódkę w żałobie po Kargulu-seniorze (w tej roli Janusz Chabior). Niby więc obaj, już jako młodzi gospodarze, "czubią się" przy tym płocie, ale jednak wódeczka ociepla te ich relacje.

Pawlak dynamiczny...

Skoro jednak jesteśmy przy młodym Kargulu, trzeba zaznaczyć, że ta postać, mimo przywoływania różnych, sąsiedzkich, konfliktowych wątków, jest jednak osadzona wyraźnie na drugim planie. W "Samych swoich. Początku" to Pawlak jest motorem napędowym różnych wydarzeń, mniej lub bardziej bezpośrednim.

To on dojrzewa w tym filmie z biegiem lat, od niesfornego młodego "konusa" do bohatera, który ratuje mieszkańców wsi czy nawet nielubianego sąsiada przed okupantami - to raz radzieckimi to znów niemieckimi. Wprawdzie i on ma swoje dramaty, bo niesłusznie skazany za zabicie teścia (po kłótni w sprawie orki na polu, którą Pawlak urządził rankiem w Niedzielę Palmową) trafia do więzienia, ale kiedy wraca do wsi, czeka na niego Mania i malutki syn Witia - ten sam, który w filmie Chęcińskiego poślubia Jadźkę, córkę Kargula.

Kazimierza w filmie "wszędzie pełno", czy to w momentach wesołych czy tragicznych, jest obecny. Jego postać cały czas, na przełomie lat, kiedy toczy się akcja, ewoluuje. Jest niesfornym młodzieńcem, zakochanym chłopakiem, najpierw nieporadnym w sprawach damsko-męskich, potem dorosłym, mężczyzną, prawdziwym gospodarzem i szanowanym mieszkańcem wsi. Adam Bobik, odtwórca tej roli, starał się stworzyć "swojego, dynamicznego, Pawlaka", zdając sobie sprawę, że trudno mu będzie nawiązać do pierwowzoru aktorskiego - nieżyjącego już Wacława Kowalskiego.

... Kargul na drugim planie. Dlaczego?

Tego zupełnie nie można powiedzieć o Kargulu. O tym bohaterze w prequelu nie dowiemy się zbyt wiele, nie wiemy prawie nic o jego miłosnych rozterkach (a przecież miał je, jak każdy z młodych kawalerów), relacjach z rodzicami czy krewnymi, nie widzimy jak dojrzewa, uczy się gospodarowania na ojcowiźnie.

Może i wszędobylski, gadatliwy i czasem aż kipiący z emocji Pawlak siłą rzeczy wydaje się dla widza tym ciekawszym i sympatyczniejszym bohaterem, ale ambitny obserwator wychwyci, że jednak zanadto spycha na drugi plan Kargula. Tego Kargula, którego losy w trylogii Chęcińskiego też przecież były ważne, istotne. Fakt, Władek był przeciwieństwem Kazimierza, bo zamknięty w sobie, oschły, ukrywający emocje i bardziej mrukliwy, ale z drugiej strony takiego też bohatera chcielibyśmy odkrywać, poznawać. Skoro jest to nowa historia czy uzupełnienie tej, którą już od pokoleń znamy, to jednak warto było bardziej przybliżyć nam tę postać. Nie tylko wtedy, gdy "podchodzi do płota" czy kiedy Pawlak ratuje go z jakiejś opresji albo piją razem wódkę.

Twórcy prequelu nie dają nam jednak szansy, aby o Władysławie dowiedzieć się czegoś więcej. Fakt, w filmach Chęcińskiego, to również Pawlak był inicjatorem różnych, najczęściej zabawnych wydarzeń, ale tam rola mrukliwego Kargula nie była zmarginalizowana, jak to się stało w "Samych swoich. Początku".

Dramatyczne losy rodzeństwa Pawlaka

Losy rodzin przeplatają się z wydarzeniami historycznymi, wojennymi, w filmie Żmijewskiego pojawia się nowy wątek, choćby dotyczący części rodziny Pawlaka, wywiezionej przez Sowietów do łagru. W trylogii sprzed lat nigdy taka historia nie była poruszana. Pawlak wspominał swego brata Jaśka, który musiał uciekać do Ameryki po tym, jak ranił kosą ojca Władysława Kargula. Nawet po latach widzieli się na chrzcinach Ani, wnuczki Pawlaka. Potem Kazimierz, razem z Kargulem, wziął udział w pogrzebie Jaśka (tudzież Johna) w USA. Nigdy jednak, w żadnym z trzech filmów Chęcińskiego, nie było mowy o rodzeństwie Kazimierza, wywiezionym na Sybir. Pojawia się następna, niedopowiedziana historia.

Coś się kończy i zaczyna na Ziemiach Odzyskanych

Żmijewski starał się zachowywać chronologię wydarzeń, szczególnie już pod koniec filmu, kiedy razem z rodziną i dobytkiem, podróżuje z Kresów Wschodnich na Ziemie Odzyskane. Prequel kończy się w momencie, kiedy zaczynali "Sami swoi" z 1967 roku, czyli w szczerym polu, wśród łanów zbóż i nieskoszonych łąk, kiedy Pawlak decyduje się tu osiedlić i uprawiać ziemię. Zabrał ze sobą nawet ziemię z Krużewnik. Niestety, znów można zwrócić uwagę na wiek innego bohatera. Witia, syn Pawlaka, w filmie sprzed 57 lat, to już prawie dorosły mężczyzna, młody gospodarz (nawet ujeżdżający wierzchem konia). Witia w prequelu to dużo młodszy chłopiec, trudno raczej spodziewać się, aby miał za niedługo poślubić Jadźkę, córkę Kargula. Zachowując chronologię wydarzeń w obu "Samych swoich..." warto było zwrócić uwagę na takie detale, jak wiek członków rodziny Pawlaka.

Druga sprawa. Nie dane nam było znów zobaczyć, jak na Ziemie Odzyskane dociera Władysław Kargul ze swoją. Oczywiście, w filmie Chęcińskiego też tego nie ujęto, na początku widzimy w pociągu tylko Pawlaków, ale może właśnie prequel był okazją do uzupełnienia historii o więcej "Kargulowych" wątków. Niestety, tego brak.

Dlaczego warto obejrzeć "Samych swoich. Początek"?

Film "Sami swoi. Początek" wejdzie do kin w piątek 16 lutego 2024 lutego. Warto go zobaczyć! Czegokolwiek by nie mówić, porównań z pierwowzorem nie uniknie, tak samo jak Adam Bobik będzie porównywany do Wacława Kowalskiego zaś Karol Dziuba do Władysława Kargula. Ten pierwszy dostał jednak znacznie większą szansę wykreować "własnego" Pawlaka niż jego filmowy partner "swojego" Kargula.

Warto obejrzeć film choćby dla Anny Dymnej (w dawnych filmach Chęcińskiego grała Anię, wnuczkę Kazimierza i Mani) oraz Adama Ferencego, grających role wujostwa Pawlaka czy Wojciecha Malajkata, który wypadł bardzo przekonująco jako proboszcz w Krużewnikach, podobnie jak Mirosław Baka w roli "oschłego" gospodarza, teścia Kazimierza. Weronika Humaj (Mania) czy Paulina Gałązka (Nechajka) to zdolne aktorki młodego pokolenia. O nich też pewnie jeszcze usłyszymy.

Pamiętajmy, że "Sami swoi. Początek" powstał w nowych realiach, z udziałem aktorów młodego pokolenia, warto ich zobaczyć na wielkim ekranie. Porównań z dawnymi aktorami nigdy nie unikniemy, ale aby były one pełniejsze, warto wybrać się do kina i wyrobić sobie swoją opinię. Jeszcze jedno - w Krużewniki zmieniło się Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni, w ogóle w Świętokrzyskiem powstało 85 procent scen do filmu (te z więzienia kręcono na Świętym Krzyżu). Koniecznie trzeba zobaczyć, jak prezentuje się to wyjątkowe miejsce na mapie Kielecczyzny!

Twórcy filmu "Sami swoi. Początek"

  • Reżyseria: Artur Żmijewski
  • Zdjęcia: Piotr Śliskowski
  • Scenariusz: Andrzej Mularczyk
  • Reżyser castingu: Piotr Bartuszek
  • Scenografia: Ryszard Melliwa, Marcin Dyakowski
  • Dekoracja wnętrz: Radosława Burdzy
  • Kostiumy: Emilia Czartoryska
  • Charakteryzacja: Pola Guźlińska
  • Montaż: Jarosław Barzan
  • Dźwięk: Dariusz Stanek, Przemysław Kamieński
  • Muzyka: Paweł Lucewicz
  • Producent wykonawczy, kierownik produkcji: Krzysztof Łojan
  • Producent: Tomasz Kubski, Mikołaj Fajks
  • Produkcja: CK Dezerterzy
  • Koprodukcja: TVN Warner Bros. Discovery, NEXT FILM, Sanit Trans, WFDiF
  • Partner: Województwo Świętokrzyskie
  • Dystrybucja: NEXT FILM
Listen on Spreaker.