Podopieczni Macieja Bartoszka od pierwszej minuty grali wysoko i agresywnie, dzięki czemu wypracowywali sobie stałe fragmenty gry, a nawet uderzenia na bramkę rywala. Lech przejął inicjatywę dopiero po kwadransie gry. Jednak mimo to, do końca pierwszej połowy obie drużyny mogły pokusić się o zmianę rezultatu.
Zdecydowanie najlepszą sytuację w pierwszej części spotkania zmarnował Jacek Kiełb, który po dobrej akcji dwójkowej kolegów z zespołu, nie zdołał w sytuacji „sam na sam” pokonać Van der Harta. „Ryba” w tej akcji posłał piłkę nad poprzeczkę, choć miał wystarczająco dużo miejsca na strzał w światło bramki.
W drugą połowę znacznie lepiej wszedł zespół z Poznania. Kozioła już w 48. minucie pokonał Gytkjaer. O ile strata pierwszej bramki nie podłamała kieleckiego klubu, zrobiła to druga. Tym razem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego ręką w polu karnym zagrał Grzegorz Szymusik, co potwierdziła weryfikacja VAR. „Jedenastkę” na gola zamienił najlepszy snajper PKO Ekstraklasy, Gytkjaer.
Chwilę później kielczanie zostali dobici przez Lecha trzecim trafieniem, zaś akcja bramkowa była klonem sytuacji z początku drugiej odsłony spotkania. Również i tym razem na szpicy zameldował się Duńczyk, który skierował futbolówkę do siatki.
Wynik końcowy – 0:3. Tym samym kielczanie do bezpiecznego miejsca tracą już pięć punktów. Za nami 30 kolejek. Teraz dojdzie do podziału ligi na dwie grupy, z czego jedna zawalczy o mistrzostwo, druga o utrzymanie.
Następnym przeciwnikiem Korony Kielce będzie Górnik Zabrze. To spotkanie odbędzie się na wyjeździe w dniach 20-21 czerwca.