Spis treści
Na początku 2017 roku ówczesna Rada Miejska w Szydłowcu zdecydowała, aby nowy odcinek trasy S7 (z Radomia do granicy województw mazowieckiego i świętokrzyskiego) nazwać "Indiańską Drogą" na cześć Stanisława Supłatowicza, znanego jako Sat-Okh (Długie Pióro), syna Polki pochodzącej z Radomia oraz wodza indiańskiego plemienia Szawanezów!
Indiańska Droga miała promować Szydłowiec
Historia ta intrygowała nie tylko szydłowieckich samorządowców, wzbudzając nawet zagorzałe spory między nimi, ale też samych mieszkańców. Z taką inicjatywą osiem lat temu wyszedł Wiktor Cielecki, społecznik z tego miasta. Argumentował, że taka uchwała wypromuje kilkunastotysięczny Szydłowiec w kraju i poza jego granicami a być może nawet zachęci inwestorów do działalności na tym terenie.
Po burzliwych naradach samorządowcy z tego miasta wreszcie podjęli decyzję o nazwaniu odcinka trasy "Indiańską Drogą Sat-Okha". Warto dodać, że jeszcze wtedy nowa droga ekspresowa była w budowie, oddano ją do użytku latem 2017 roku. Dzięki niej znacznie podróż np. ze Skarżyska-Kamiennej do Radomia była znacznie szybsza, z drogi korzystają także mieszkańcy Kielc i południowych stron województwa świętokrzyskiego.
Samo nadanie nazwy ekspresówce było czymś dotąd w skali kraju raczej niespotykanym a już tym bardziej, jeśli chodzi o... Indianina.
Kim był Sat-Okh?
Kim jest patron części trasy, przebiegającej przez gminę Szydłowiec? Według danych z Wikipedii urodził się prawdopodobnie 15 kwietnia 1925 roku na terenie dzisiejszej Kanady, w wiosce plemienia Szawanezów. Jego ojcem miał być Leoo-Karko-Ono-Ma, miejscowy wódz, natomiast matką Polka Stanisława Supłatowicz z Radomia, która uciekła z Syberii (gdzie została zesłana za działalność niepodległościową) przez Cieśninę Beringa. Wyczerpaną kobietę znalazł wspomniany wódz Szawanezów, zaopiekował się nią, potem została jego partnerką i urodziła mu troje dzieci.
Pod koniec lat 30. Stanisława dowiedziała się od Polaków, których spotkało indiańskie plemię, że nasz kraj odzyskał niepodległość. Radomianka zdecydowała się wrócić w rodzinne strony, zabierając ze sobą nastoletniego Sat-Okha. W Polsce nie zdradzała jednak prawdy o jego indiańskim pochodzeniu, podając oficjalnie miejsce urodzenia chłopca jako Aleksiejewkę w Rosji zaś jako ojca Leona Supłatowicza, jej pierwszego męża, który zginął w czasie zsyłki na Sybir.
Po wybuchu II wojny światowej Sat-Okh miał uciec z niemieckiego transportu więźniów do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Ukrywając się w lasach trafił na oddział partyzancki Armii Krajowej. Wstąpił do służby w III Batalionie 72. Pułku Piechoty AK, który walczył m.in. na ziemi częstochowskiej, ale też Kielecczyźnie i w okolicach Szydłowca. Dowodził nim Kazimierz Załęski, pseudonim "Bończa". Był wielokrotnie ranny, posiadał Krzyż Walecznych.
Kontrowersje wokół "polskiego Indianina"
Po wojnie Sat-Okh osiadł w Gdańsku (tam też zmarł w 2003 roku). Służył w Marynarce Wojennej, potem w Polskich Liniach Oceanicznych. W latach PRL dał się poznać jako gawędziarz, pisarz i artysta, promujący kulturę Indian w naszym kraju. Wzbudzał (i do dziś wzbudza u wielu badaczy i historyków) kontrowersje, niektórzy zarzucali mu, że swoje indiańskie pochodzenie zwyczajnie... zmyślił, po to, aby wzbudzać większe zainteresowanie swoją osobą. Jego wiarygodność podważał między innymi Dariusz Rosiak w książce "Biało-czerwony. Tajemnica Sat-Okha". Legenda jednak przetrwała. Polskie Stowarzyszenie Przyjaciół Indian przypomina, że Supłatowicz zrobił wiele dobrego dla promocji kultury rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej w naszym kraju.
"Polski Indianin" do dziś wita kierowców przejeżdżających S7 z kierunku Radomia na południe, do Skarżyska i Kielc. Tablica informacyjna znajduje się przy trasie na wysokości wsi Sadek, blisko granicy województw. Czy inicjatywa sprzed ośmiu lat faktycznie wypromowała lepiej Szydłowiec - tu zdania były i będą podzielone.