- Na Ukrainie została moja prababcia i pradziadek. A teraz przyjeżdżają do nas moje dwie ciocie i siostra cioteczna. Są w drodze - mówi nam Adelina. - U nas w mieście jest w miarę spokojnie, ale na szczęście moja matka chrzestna wyprowadziła się z Kijowa - dodaje.
Adelina z niepokojem śledzi to, co dzieje się w jej ojczyźnie. Cieszy się jednak, że przynajmniej część jej bliskich za chwilę dotrze do Kielc. - Oni już od dwóch dni jadą do nas. Mama mówiła, że są już Polsce. Czekają tylko na busa, który ich przywiezie. Już mam przeczucie, że są bezpieczne - zaznacza.
Adelina jest uczennicą podstawówki na kieleckim Białogonie. Szkoła przy wsparciu m.in. pobliskiej parafii od kilku dni prowadzi zbiórkę darów dla uchodźców. Można je przynosić do jeszcze dziś i jutro do godz. 15.