Na przedmeczowej konferencji trener Korony Leszek Ojrzyński przekonywał, że żadna z drużyn nie będzie zadowolona z remisu. Dodał, że zwycięzca "złapie tlen", a przegrany będzie miał jeszcze większe kłopoty. Trudno było się tym słowom dziwić, bo zarówno kielczanie, jak i Piast Gliwice nie wygrali od kilku meczów i zaczęli być typowani jako murowani kandydaci do spadku.
Pierwsza połowa sobotniego meczu należała do Korony. Ku uciesze ponad 6 tys. kibiców kielczanie może nie zachwycali, ale grali lepiej od przyjezdnych. Przełożyło się to na jedno trafienie - w 17. minucie gola zdobył Jakub Łukowski.
Po zmianie stron dużo lepiej prezentował się Piast. Korona cofnęła się do defensywy, co musiało się zemścić. W 77. minucie trafienie wyrównujące dla gliwiczan zaliczył Kamil Wilczek. Mecz zakończył się remisem 1:1, a schodzących z boiska piłkarzy żegnały gwizdy.
– Nie jesteśmy zadowoleni. Liczyliśmy na trzy punkty. W pierwszej połowie zdobyliśmy gola i graliśmy dobrze. Później już było gorzej. Popełniliśmy kilka błędów, oddaliśmy inicjatywę. Na koniec Bartek Śpiączka miał okazję uszczęśliwić wszystkich, ale niestety się nie udało. Chłopaki walczyli, starali się, ale to było za mało. Wymagaliśmy od siebie zwycięstwa i dlatego kibice mają prawo być niezadowoleni z tego rezultatu – powiedział po spotkaniu Leszek Ojrzyński.
Kilkadziesiąt minut później klub wydał komunikat, w którym poinformował, że Leszek Ojrzyński został odsunięty od prowadzenia Korony.
W piętnastu meczach PKO BP Ekstraklasy Korona zgromadziła tylko trzynaście punktów i wciąż zajmuje miejsce w strefie spadkowej. 6 listopada kielczanie na wyjeździe zmierzą się z Lechem Poznań.
