Korona Kielce – Raków Częstochowa 1:0 (1:0)
36' Łukowski (rzut karny)
Korona: Zapytowski - Zator, Malarczyk, Trojak, Briceag - Łukowski (Błanik 75'), Nono, Takac (Szpakowski 68'), Petrow (Kwiecień 75'), Podgórski (Godinho 68') - Szykawka (Kostorz 86')
Raków: Kovacević - Svarnas, Berggren (Długosz 39'), Tudor, Silva, Arsenić, Racovitan (Lederman 39'), Nowak (Wdowiak 74'), Kochergin (62'), Papanikolau - Piasecki (Gutkovskis 62')
Żółte kartki: Zator, Takac, Kwiecień – Piasecki, Berggren, Svarnas, Cebula, Arsenić, Papanikolau
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 14300
Do wyjściowego składu wrócił Piotr Malarczyk, a od pierwszych minut zagrał także Dalibor Takac. Na ławce rezerwowych usiedli natomiast Marcus Godinho i Ronaldo Deaconu. W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiała walcząca o utrzymanie Korona, niż bliski mistrzostwa Polski Raków. Kielczanie grali odważnie, nie było widać nerwowych ruchów, a chęć zdobycia gola. Niezły strzał z rzutu wolnego oddał Jakub Łukowski, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek, a następnie w zaskoczonego Vladana Kovacevicia. Ta akcja skończyła się jednak szczęśliwie dla gospodarzy, gdyż ręką w polu karnym zagrał Kochergin. Sędzia Tomasz Kwiatkowski po konsultacji z system VAR podyktował rzut karny. Jedenastkę wykorzystał Jakub Łukowski, choć bliski skutecznej interwencji był Vladan Kovaecvić. Stadion wypełniony po brzegi eskalował radością. Raków groźną sytuację stworzył sobie tuż przed końcem pierwszej połowy, ale strzał z bliskiej odległości jednego z zawodników poszybował nad poprzeczką.
Korona odważnie wyglądała również w drugiej połowie, ale z każdą kolejną minutą to Raków był stroną przeważającą. Kielczanie solidnie wyglądali w defensywie, ale skupiali się przede wszystkim na utrzymaniu korzystnego wyniku. Zwycięstwo oznaczałoby praktycznie utrzymanie, a porażka dla Rakowa przełożenie świętowania mistrzostwa Polski na inny termin. Klub z Częstochowy, mający w swoim składzie byłych zawodników Korony - Wiktora Długosza i Marcina Cebulę ma dużą przewagę w tabeli nad drugą Legią Warszawa. Świetnie w tym spotkaniu bronił krytykowany ostatnio Marceli Zapytowski. Korona skrupulatnie wybijała piłkę z dala od własnej bramki, a jednocześnie upływały kolejne cenne minuty. W ostatnich minutach doliczonego czasu sytuację sam na sam z bramkarzem zmarnował Kacper Kostorz, ale jeszcze większe pudło zaliczył Fran Tudor. Nie popisał się Marceli Zapytowski, który poślizgnął się przy wybiciu futbolówki z piątego metra. Fatalny błąd golkipera sprawił, że piłkę z łatwością przejęli zawodnicy gości, Gutkovskis wyłożył piłkę Tudorowi, a Chorwat nie trafił do pustej bramki. Kibice i wszyscy związani z Koroną odetchnęli z niesamowitą ulgą. Korona Kielce w niesamowitych okolicznościach wygrywa z bardzo trudnym przeciwnikiem i jest bliska zapewnienia sobie utrzymania w PKO BP Ekstraklasie. Dla Rakowa Częstochowa to dopiero czwarta porażka w tym sezonie, co potwierdza fantastyczny czas dla podopiecznych Marka Papszuna.