Jak pisze Portal Samorządowy, kradzieże wody są trudne do wykrycia, ponieważ odbywają się najczęściej pod osłoną nocy. "W Polsce, co roku w okresie wiosenno-letnim przedsiębiorstwa wodociągowe zgłaszają nieprawidłowości, które wskazują, że część wody jest pobierana nielegalnie. W niektórych gminach nawet do 30 proc. wody wydostającej się z sieci miejskich jest pobierane poza licznikiem" - czytamy.
Polacy kradną wodę na potęgę
Najczęściej wodę kradnie się metodą kropelkową. Powolne kapanie wody nie jest rejestrowane przez wodomierz w mieszkaniu. Są osoby, które w ten sposób potrafią napełnić całą wannę. Podczas odczytywania liczników okazuje się, że główny miernik na bloku wskazuje zupełnie inne zużycie niż suma spisanych liczników we wszystkich mieszkaniach lokatorów. Kradzieże dokonywane są też poprzez stosowanie magnesów na liczniki, przeróbki na własną rękę instalacji doprowadzającej wodę oraz zerwanie plomb czy też pobór z hydrantów, które stanowią ważny element ochrony przeciwpożarowej.
Polecany artykuł:
Woda staje się dobrem deficytowym. Zwłaszcza latem, kiedy opadów jest mało, obniżają się poziomy rzek, wysychają studnie, a władze prowadzą jej reglamentację z powodu małych zasobów. To właśnie wtedy najbardziej nasila się proceder kradzieży. Na koniec lipca już w 339 gminach w całej Polsce pojawiły się apele oszczędzanie wody i zakazy dotyczące jej używania do celów innych niż bytowe. Nie można więc nią podlewać trawników i ogródków. Nie można też napełniać basenów i oczek wodnych czy myć samochodów.
Nielegalny pobór wody jest wykroczeniem zagrożonym grzywną do 5 tysięcy złotych.