Kielce, Pińczów, Kazimierza Wielka, Sandomierz, Łoniów, gmina Ożarów - między innymi w tych miastach i miejscowościach w województwie świętokrzyskim protestowali rolnicy w piątek 9 lutego. Przyłączyli się do ogólnopolskiej akcji, którą zainicjował Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych „Solidarność.
Rolnicy: nie mamy wyboru
- Nasza cierpliwość się wyczerpała. Stanowisko Brukseli z ostatniego dnia stycznia 2024 roku jest dla całej naszej społeczności rolniczej nie do przyjęcia. Dodatkowo, bierność władz Polski i deklaracje współpracy z Komisją Europejską oraz zapowiedzi respektowania wszystkich decyzji Komisji Europejskiej w sprawie importu płodów rolnych i artykułów spożywczych z Ukrainy nie pozostawia nam innego wyboru jak ogłosić strajk generalny - komunikował NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność", ogłaszając strajk.
W niektórych miejscowościach rolnicy blokowali drogi ciągnikami, w samych Kielcach odbyła się pikieta przed Urzędem Wojewódzkim. Wzięli w niej udział rolnicy z różnych części regionu, m.in. powiatów kieleckiego, jędrzejowskiego, opatowskiego i innych.
"Nie damy się okradać"
Gospodarze byli zdeterminowani. Sprzeciwiają się tak zwanemu "zielonemu ładowi", ugorowaniu ziemi, likwidacji gospodarstw z produkcją zwierzęcą, wprowadzaniu ekoschematów, importowaniu zbóż z Ukrainy z zakazanymi substancjami chemicznymi. "Nie damy się okradać", "Stop dyktaturze Brukseli", "Żądamy wyrównania naszych dopłat do niemieckich" - przynieśli transparenty między innymi z takimi hasłami. Rolnicy zwracali uwagę na to, że duże sieci handlowe preferują żywność, płody rolne z innych krajów, natomiast polscy producenci są dyskryminowani.
- W krajach zachodniej Europy wygląda to całkowicie inaczej, tam stawia się na produkty od lokalnych rolników - wskazywali w czasie kieleckiej pikiety.
Rolnicy w Kielcach: za chwilę wszystko trafi szlag!
- Politycy nam nie pomagają. Bardzo dużo mówią, niewiele robią. Wyjść na drogę, na ulicę i zamanifestować swoje niezadowolenie - to jedyne co możemy w tej sytuacji zrobić, a rządzący co? Mają ciepłe gabinety, "stołki". Jesteśmy największą grupą w Polsce, która jeszcze nie została zmanipulowana, jako jedyni posiadamy kręgosłupy moralne. Minister liczy na to, że za chwilę, wiosną wyjedziemy w pole i o wszystkim zapomnimy. Tymczasem nasze stanowiska pracy, prowadzone od pokoleń, to wszystko za chwilę trafi szlag. Kiedy zabraknie chleba, to wtedy się okaże, kto o kim i o czym zapomniał - mówili zdenerwowani rolnicy, zgromadzeni pod Urzędem Wojewódzkim.
Wicewojewoda: nie wszystko na nasze karby
Wicewojewoda świętokrzyski Michał Skotnicki, który wyszedł na zewnątrz do protestujących rolników zapewniał, że rozumie protestujących, bo sam jest sadownikiem, właścicielem gospodarstwa (pochodzi z powiatu staszowskiego, jest szefem tamtejszym struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego).
- Bardzo mi przykro, że musimy rozmawiać w ten sposób, ale jeśli nie ma innej możliwości, to tak trzeba. Jesteśmy otwarcia na wszelkiego rodzaju dialog. Nasz rząd działa niespełna dwa miesiące, więc proszę nie kłaść na nasze karby tego wszystkiego, co wydarzyło się w rolnictwie w ostatnich ośmiu latach... - apelował wicewojewoda Michał Skotniki.
- Bzdury! - zakrzyknęli protestujący rolnicy, przerywając jego przemówienie.
- ... nasza troska o rolników jest niezmienna, zawsze będziemy dbali o tych, co bronią i żywią... - kontynuował wicewojewoda.
- ... oszuści, oszuści! - zaczęli skandować pikietujący.
- ... deklaruję w imieniu ministra Czesława Siekierskiego i rządu, że polskie rolnictwo zawsze było, jest i będzie dla nas najważniejsze... - mówił dalej Michał Skotnicki, choć w tym momencie jego przemówienie zagłuszał gwizd pikietujących.
- Pieniądze są dla was najważniejsze! - krzyknął jeden z protestujących.
Strajkujący do władz: popracujcie społecznie!
Uczestnicy strajku, proponowali wojewodzie, miejscowym posłom, aby dołączyli na 24 godziny do protestujących i mogli przekonać się o sytuacji rolników. - Może jak spędzicie z nami ten czas, bez względu na deszcz, śnieg, czy mróz, to wtedy zrozumiecie, co to jest rolnictwo. Dziś nie rozumiecie i mówicie tylko głupoty. Popracujcie przez rok czasu społecznie, wtedy się przekonacie! - wspominali gospodarze.
- W temacie importowania zboża z Ukrainy zawinili wszyscy. A my? Przejęliśmy gospodarstwa "zaperzone", a teraz w polach będziemy mieli w polach samosiejki i zające - mówili zdenerwowani.
Rolnicy pikietujący w Kielcach zapowiedzieli, że to nie koniec protestów. W poniedziałek 12 lutego zamierzają blokować trasę krajową numer 74 na odcinku z Górna do Cedzyny (do "ronda Małysza"). Akcja ma zacząć się o godzinie dziewiątej rano.
Nowa trasa ekspresowa S7 powstaje w Małopolsce - tuż za granicą województwa świętokrzyskiego. Zobacz galerię zdjęć poniżej.