- Ministerstwo Pracy planuje pilotażowy program skrócenia czasu pracy, oferując firmom i urzędom do miliona złotych na udział.
- Radny Marcin Chłodnicki wnioskuje o udział Kielc w programie, argumentując korzyściami dla pracowników i pracodawców, takimi jak wzrost efektywności.
- Pomysł budzi podzielone opinie wśród mieszkańców i radnych, niektórzy samorządowcy są sceptyczni.
- Czy Kielce dołączą do innowacyjnego programu i jak wpłynie to na mieszkańców? Sprawdź, co na ten temat sądzą inni!
Gra o milion złotych
- Ministerstwo pracy przygotowało pilotaż krótszego czasu pracy. Firmy i urzędy mogą wziąć w nim udział, a na projekt w ramach pilotażu można otrzymać nawet milion złotych. Złożyłem interpelację z sugestią udziału naszego samorządu, firm będących własnością miasta, w takim projekcie. Tam, gdzie byłoby to z korzyścią dla pracowników, pracodawcy, mieszkańców i interesariuszy - poinformował na swoim profilu na Facebooku Marcin Chłodnicki, wiceprzewodniczący Rady Miasta Kielce.
Samorządowiec zaznacza, że jest to pilotaż programu, dobrowolny, który finansuje ministerstwo. Skierował on w tej sprawie interpelację do władz miasta.
Radny zauważa, że wiele krajów już dziś skraca czas pracy, a niektórzy pracodawcy w Polsce, zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym, z własnej inicjatywy skracają czas pracy w swoich zakładach. Jako przykłady podaje m.in. Herbapol Poznań oraz Urzędy Miasta we Włocławku, Ostrzeszowie, Świebodzicach, Szczecinku czy Lesznie.
Korzyści ze skrócenia czasu pracy
Chłodnicki argumentuje, że skrócenie czasu pracy przynosi wiele korzyści zarówno pracownikom, jak i pracodawcom.
- Pracownicy mogą cieszyć się większą równowagą między życiem zawodowym i prywatnym, większymi możliwościami samorozwoju i dłuższą aktywnością zawodową, przy mniejszym ryzyku wypalenia zawodowego. Pracodawcy mogą z kolei obserwować wzrost efektywności i kreatywności pracowników, minimalizację marnotrawstw, spadek liczby błędów i wypadków, a także większą konkurencyjność na rynku pracy - pisze w interpelacji wiceprzewodniczący kieleckiej Rady Miasta.
"Czas pokaże..."
- Złowieszcze argumenty wytaczano także 107 lat temu, kiedy skracano czas pracy do ośmiu godzin. To była "rewolucja". Ponad 50 lat temu zlikwidowano w Polsce pracujące soboty, to też było wielką zmianą. Żadna z tych zmian nie miała negatywnego wpływu na postęp, rozwój czy gospodarkę. Polepszały natomiast komfort życia - argumentuje Marcin Chłodnicki na Facebooku.
Zdania komentujących pomysł w mediach społecznościowych są podzielone. - Czas pokaże, ale myślę, że nie wszystkim będzie się chciało marketingowo i kreatywnie bawić, tylko wzrosną ceny produktów albo spadną zarobki. Ja jestem "za". Mogę i trzy dni pracować w tygodniu, jeżeli mi zapłacą jak za pięć - napisał pan Rafał komentujący post Chłodnickiego.
Jakubczyk: to ryzykowne
Sceptycznie do tego pomysłu podchodzi część radnych.
Maciej Jakubczyk z klubu Miasto Przyszłości sprzeciwia się skróceniu czasu pracy urzędników, nazywając to rozwiązanie "bardzo ryzykownym". Wskazuje, że efektywność urzędników jest już niewystarczająca.
- Pomysł skrócenia godzin pracy może doprowadzić do jeszcze większych problemów. Praca wielu urzędników, szczególnie tych obsługujących interesantów, nie może być przeniesiona do trybu pracy zdalnej (home office) ze względu na dostęp do dokumentów i różne zabezpieczenia. Krótszy czas pracy to mniej obsłużonych osób dziennie, dłuższe kolejki, dla mieszkańców i klientów dłuższe oczekiwanie na załatwienie różnych spraw - argumentuje Jakubczyk. Reprezentuje w radzie ten sam klub, co Chłodnicki, ale - jak zaznacza - każdy zachowuje swoje odrębne zdanie w niektórych tematach.
Radny Jakubczyk uważa również, że takie rozwiązanie mogłoby stworzyć niebezpieczny precedens dla sektora prywatnego, stawiając pytanie, dlaczego urzędnicy mieliby być traktowani inaczej niż pracownicy prywatnych przedsiębiorstw.
- Polska gospodarka, a zwłaszcza kielecka, będące cały czas "na dorobku", nie mogą sobie obecnie pozwolić na tak duże "rozwiązania socjalne". Skrócenie czasu pracy wymagałoby bowiem wprowadzenia zmienności pracy lub zatrudnienia większej liczby pracowników w niektórych w firmach czy branżach. Nie sądzę, żeby było nas na to stać - dodaje Jakubczyk.
Stępniewski: urzędnikom już dziś brakuje czasu
Marcin Stępniewski, radny, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, zaznacza z kolei, że już obecny czas pracy urzędników i pracowników miejskich spółek bardzo często nie wystarcza na realizację zadań w zadowalającym tempie i - jak akcentuje samorządowiec - nie jest to jego opinia lecz samych urzędników.
- Ograniczenie czasu pracy miałoby jedynie formalny charakter, natomiast faktycznie urzędnicy i tak musieliby realizować swoje obowiązki poza wyznaczonymi godzinami. Dziś zgłaszają, że ilość spadających na nich obowiązków jest ogromna, co często zmusza ich do pozostawania w pracy po godzinach. Koncepcje ograniczenia czasu pracy są obecnie nierozsądne - tłumaczy Stępniewski.
Jeśli chodzi o krótszy czas pracy w biznesie kielecko-świętokrzyskim, radny SPiS uważa, że wszystko zależy od specyfiki danej branży.
- W niektórych firmach taka zmiana mogłaby być pozytywna, w innych negatywna. Podkreśla, że to przedsiębiorca i pracownik najlepiej wiedzą, jak organizować czas pracy, aby była ona efektywna - komentuje Stępniewski.
Zobacz poniżej: żeglarskie wakacje na Zalewie Kieleckim - galeria zdjęć.
