Spis treści
- Ogromny zbiornik ma zapewnić bezpieczeństwo
- Trwają konsultacje, mieszkańcy protestują
- Będzie protest, rolnicy wyjadą na ulice!
- Wójt Bejsc: nikt nas nie informował
- W Nowym Korczynie też protestowali
- Największa powódź ostatnich lat dotknęła Sandomierz
Zarówno Koszyce jak i Szczurowa to miejscowości, które leżą nad Wisłą, w województwie małopolskim (w powiecie brzeskim), od północnego wschodu bezpośrednio sąsiadują z województwem świętokrzyskim (powiatem kazimierskim).
Ogromny zbiornik ma zapewnić bezpieczeństwo
Właśnie tam Przedsiębiorstwo Państwowe Wody Polskie planuje budowę gigantycznego zbiornika przeciwpowodziowego, o powierzchni ponad 2,8 hektara, mogącego pomieścić 206 milionów metrów sześciennych wody. Jak podaje Portal samorządowy, ma on być jeszcze większy niż ten w Raciborzu na Śląsku, który spełnia takie same funkcje.
Inwestycja w Koszycach i Szczurowej ma zapewnić większe bezpieczeństwo dla około 140 tysięcy osób, nie dotyczy ona więc tylko wspomnianych gmin ani nawet małopolskich powiatów - proszowickiego czy brzeskiego. Najwięcej kontrowersji budzi jednak drugi, społeczny aspekt sprawy. Budowa zbiornika wiązałaby się z wyburzeniem 250 domów i wysiedleniem ponad ośmiuset mieszkańców. Przeciwko temu protestują władze gminy Szczurowa.
Trwają konsultacje, mieszkańcy protestują
Wójt Zbigniew Moskal, cytowany przez Portal Samorządowy, podkreślał, że władze samorządowe nie zostały o planach właściwie poinformowane i przekazał dyrektorowi krakowskiego oddziału Wód Polskich uchwałę rady gminy oraz petycję przeciwko budowie podpisaną przez ponad trzech tysięcy mieszkańców gminy.
Przedstawiciele Wód Polskich podkreślają, że projekt jest bardzo ważny dla mieszkańców regionu, wyjaśniają, że dotychczasowe modernizacje wałów przeciwpowodziowych w dolinie Górnej Wisły mogą nie być wystarczające jeśli chodzi o ochronę przed żywiołem. Wody Polskie przypominają, że dotąd odbyły się w tej sprawie już cztery spotkania w Sandomierzu, Szczurowej, Koszycach i Przykopie.
Konsultacje społeczne potrwają do 17 stycznia. Zainteresowani tematem mogą składać swoje uwagi za pośrednictwem strony internetowej www,bezpiecznawisla.pl/konsultacje bądź też bezpośrednio w siedzibach Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej w Krakowie.
- Do rozmowy szczególnie zachęcamy wszystkich mieszkańców Sandomierza, Szczurowej, Koszyc i Przykopu - apelują Wody Polskie na stronie bezpiecznawisla.pl.
Będzie protest, rolnicy wyjadą na ulice!
Opór społeczny jest tymczasem bardzo duży. We wtorek 14 stycznia w Szczurowej ma odbyć się "strajk pojazdów", pikietujący planują wystartować o godzinie 12.00 sprzed Strefy Aktywności Gospodarczej w tej miejscowości. Do udziału zachęca Stowarzyszenie "Nie dla polderu zalewowego w Gminie Szczurowa".
- Trasa przejazdu to: rondo na drodze wojewódzkiej 768 stanowiące skrzyżowanie z południową obwodnicą Szczurowej - rondo stanowiące skrzyżowanie drogi wojewódzkiej nr 768 z drogą krajową nr 79 w m. Koszyce, w obydwie strony. Protest organizujemy, aby wyrazić stanowczy sprzeciw wobec planów budowy polderu zalewowego na terenie naszej gminy. Taka inwestycja wpłynie negatywnie na nasze gospodarstwa, lokalną przedsiębiorczość oraz jakość życia w naszej społeczności. Przyjedźcie swoimi pojazdami i pokażmy, że nie damy się uciszyć! - czytamy w apelu stowarzyszenia na Facebooku.
Zbiornik ma zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom miejscowości znajdujących się w regionie Górnej Zachodniej Wisły i Górnej Wschodniej Wisły między Krakowem a Zawichostem. Choć nie znajdzie się on bezpośrednio na terenie województwa świętokrzyskiego, to jednak ma też znaczenie dla mieszkańców południowych części tego regionu.
Wójt Bejsc: nikt nas nie informował
- Na naszym terenie nie toczą się żadne szczegółowe rozmowy w tym temacie, bowiem konsultacje odbywają się w sąsiedniej gminie Szczurowa, już w województwie małopolskim. Jeżeli inwestycje wiążą się z wyburzeniami domów i wysiedleniami mieszkańców, to ciężko o aprobatę społeczną takich projektów, natomiast ten temat nie dotyczy bezpośrednio naszej gminy. Nikt nawet nie informował nas o konsultacjach - powiedział w rozmowie z serwisem kielce.eska.pl Edward Krupa, wójt gminy Bejsce w powiecie kazimierskim (świętokrzyskie).
Włodarz dodaje, że miejscowości jego gminy wprawdzie sąsiadują ze Szczurową, ale położone są wyżej, więc ryzyko powodzi i podtopień jest mniejsze niż w przypadku małopolskiego sąsiada.
- Rzeka Nidzica na naszym terenie wpływa bezpośrednio do Wisły, do miejsca, w rejonie którego ma powstać wspomniany zbiornik retencyjny. Większe zagrożenie podtopieniami niesie dla nas sytuacja, kiedy podnosi się poziom wody w Wiśle w Opatowcu i wtedy następuje tak zwana "cofka". Na szczęście nie dochodzi u nas do drastycznych sytuacji i powodzi jak w innych, niżej położonych nadwiślańskich rejonach - tłumaczy wójt Bejsc.
W Nowym Korczynie też protestowali
Nieco dalej od Koszyc i Szczurowej, około 30 kilometrów na północny wschód, mieści się Nowy Korczyn w powiecie buskim. Sekretarz tamtejszego Miasta i Gminy Bartosz Świetnicki wspomina, że jego samorząd nie bierze udziału w trwających konsultacjach w sprawie budowy zbiornika.
- Nie sąsiadujemy bezpośrednio z gminami Koszyce i Szczurowa, nie znamy szczegółów tej inwestycji, więc ciężko jest mówić o konkretach. Przez nasze miasto i gminę przepływa zarówno Wisła jak też Nida. W Opatowcu, który znajduje się bliżej nas, z Wisłą łączy się górska rzeka Dunajec. Na ile taka inwestycja w Szczurowej chroniłaby też nasze tereny, trudno dziś naprawdę mówić, czas pokaże - wyjaśnia sekretarz w rozmowie z kielce.eska.pl.
Dodaje, że w ostatnich latach w gminie Nowy Korczyn nie dochodziło do większych powodzi. Zdarzały się jedynie mniejsze, lokalne podtopienia, ale do takich dochodzi na wielu innych terenach. - Wody Polskie planowały budować zbiornik retencyjny na naszym terenie, odbywały się nawet konsultacje społeczne, ale mieszkańcy sprzeciwili się tej inwestycji i ostatecznie do jej realizacji nie doszło - przypomina Bartosz Świetnicki.
Największa powódź ostatnich lat dotknęła Sandomierz
W XXI wieku największe powodzie w województwie świętokrzyskim występowały głównie w Sandomierzu i okolicznych, nadwiślańskich miejscowościach. Największy dramat miał miejsce w maju 2010 roku, kiedy pod naporem wody pękł wał przeciwpowodziowy w Koćmierzowie (dzielnicy Sandomierza). Woda wdarła się wówczas o prawobrzeżnej części miasta. Mimo, że sandomierskie służby i mieszkańcy czynili ofiarne starania, nie byli w stanie zatrzymać żywiołu. Jak przypomina serwis wodoszczelni.pl, zalał on nawet miejscowości oddalone o siedem kilometrów od koryta rzeki. Ucierpiały też okoliczne wsie w gminach Gorzyce i Tarnobrzeg w województwie podkarpackim.
Woda zniszczyła domy, gospodarstwa, zalała hutę szkła, zginęło kilka osób. Po tym kataklizmie, w ochronę przeciwpowodziową w Sandomierzu zainwestowano duże pieniądze z budżetu państwa - ponad 140 milionów złotych. Od niespełna 15 lat, na szczęście, nie było tam już podobnych zdarzeń o tak wielkiej skali i przynoszących tak duże straty.