Wbrew zapowiedziom, w meczu zagrali powracający do zdrowia Doruk Pehlivan, Blaż Janc oraz Igor Karacić.
Choć faworytem starcia byli gospodarze, goście nie przestraszyli się i to oni po kilku pierwszych minutach wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Trzy trafienia z rzędu zaliczył Andre Gomes. Kielczanie pierwszym trafieniem odpowiedzieli w 5. minucie.
Po tym jak drużyna Tałanta Dujszebajewa doprowadziła do wyrównania, aż do zakończenia pierwszej połowy, mogliśmy zaobserwować walkę „łeb w łeb”. Żaden zespół nie chciał odpuścić, czego zwieńczeniem po 30 minutach był remis 12:12.
Otwarcie drugiej części starcia należało do PGE VIVE Kielce. Gospodarze narzucili swój rytm, którego nie potrafili dotrzymać przyjezdni. Co ciekawe, na 15 minut przed zakończeniem meczu, trener Porto wykorzystał ostatnią przerwę. W głowach Portugalczyków się zakotłowało, zaś Kielce mogło się w tym momencie cieszyć z bezpiecznej przewagi 21:15. Wynik ten był zasługą między innymi Andreasa Wolffa, który tego dnia bronił rewelacyjnie.
– Jestem bardzo zadowolony z postawy naszych zawodników. Dużą różnicę zrobił Andreas Wolff, który dał nam możliwość spokoju, którego brakowało nam w ataku pozycyjnym – skomentował zaraz po meczu Tałant Dujszebajew.
Choć ekipa z Porto naciskała, zmuszała kielczan do popełniania błędów i wciąż wierzyła w osiągnięcie na wyjeździe korzystnego wyniku, mistrzowie Polski nie wypuścili kompletu punktów z rąk. Wynik końcowy to 30:25. Najlepszym strzelcem po stronie PGE VIVE był Alex Dujszebajew, zdobywca 7 trafień.
– Gratulacje dla Tałanta i kieleckiej drużyny za wygraną. Mogę być dumny z mojej drużyny, bo zagraliśmy dobre zawody. Zaczęliśmy bardzo dobrze, bo już na starcie wypracowaliśmy sobie wynik 6:3. Jednak Andreas Wolff dobrze bronił, co zrobiło różnice. Zmarnowaliśmy dużo sytuacji – ocenił Magnus Andersson, trener FC Porto Sofarma.
W czwartek PGE VIVE zagra w meczu 13. kolejki Ligi Mistrzów, na wyjeździe kielczanie zmierzą się z Motoren Zaporoże (początek meczu o godzinie 18).