- Wiedzieliśmy, że to spotkanie będzie dla nas ciężkie, biorąc pod uwagę absencję naszych podstawowych zawodników. Mieliśmy plan na to spotkanie i od pierwszych minut go realizowaliśmy. Pierwsza bramka rozwaliła cały zespół i ciężko było go posklejać. Do tego momentu stworzyliśmy wiele sytuacji, które powinniśmy zamienić na bramkę. W tym okresie nie było jednak żadnego celnego strzału - ocenił tuż po zakończeniu spotkania Maciej Bartoszek, szkoleniowiec Korony.
- Dzisiaj na stadionie pojawiły się gwizdy. Rozumiem, że kibicowi może się coś nie podobać, ale jeszcze niedawno wszyscy chcieliśmy, abyśmy grali wychowankami. Dzisiaj oni grają i robią to, na co w tym momencie ich stać. W zamian słyszą za to gwizdy. Myślę, że nie o takie wsparcie nam chodzi. Teraz musimy się zrehabilitować, mamy tylko dwa dni do następnego meczu i w Tychach będziemy walczyć o zdobycz punktową - dodał trener.
Następne stracie kielczan w sobotę 3 października. Tego dnia Koroniarze zagrają w Tychach z miejscowym GKS-em. Początek o 12:40.