Niech świadczy o tym fakt, że Robert Lewandowski, w dużo bardziej wymagającej lidze, sam strzelił dotychczas o połowę więcej bramek, jak cała drużyna Korony Kielce. – Sytuacje sobie stwarzamy, ale brakuje zimnej krwi w polu karnym. Jak zaczniemy wykorzystywać swoje szanse, to możemy się jeszcze w lidze utrzymać – mówi Marcin Cebula, pomocnik kieleckiego klubu.
Jednak o utrzymanie z każdym kolejnym słabym meczem będzie coraz trudniej. Korona obecnie uplasowała się na przedostatnim miejscu PKO Ekstraklasy, a trzeba zaznaczyć, że na koniec sezonu z polską elitą pożegnają się nie dwa, a trzy zespoły.
Szansą na wyratowanie się z grona ekstraklasowych czerwonych latarni było ogranie na wyjeździe Wisły Kraków. Choć żółto-czerwoni nie grali źle, to jednak nie potrafili umieścić futbolówki w siatce. Z kolei gospodarze tego czynu dokonali. Dwa razy. – Ten mecz w naszym wykonaniu był dobry, choć zabrakło gola, jednak wierzymy, że w następnych spotkaniach zaczniemy strzelać te bramki i będziemy skuteczniejsi – zapowiada kolejny piłkarz Korony, Mateusz Spychała.
Najbliższa okazja będzie miała miejsce w niedzielę. Tego dnia Korona zagra na Suzuki Arenie z Lechia Gdańsk. Początek o godzinie 12.30.
Polecany artykuł: