Podopieczni Macieja Bartoszka dobrze weszli w ten mecz, ponieważ od pierwszej minuty spotkania narzucili rywalom swoje tempo gry i wywierali presję. Dzięki temu już w 2. minucie meczu okazję na zdobycie gola miał Petteri Forsell, jednak jego uderzenie wybronił golkiper miejscowych.
Długo wyczekiwania przez fanów Korony chwila nastąpiła ponad pół godziny później. Bramkę na 1:0 strzelił Marcin Cebula. Pod koniec pierwszej części meczu „Ceba” doznał kontuzji i na drugą połowę już nie wyszedł. – Martwimy się o Marcina Cebulę. Mamy nadzieję, że nie bedzie to nic poważnego, ale na tę chwilę nie wygląda to zbyt ciekawie – skomentował Maciej Bartoszek.
W 51. minucie starcia doszło do kontrowersji. Lioi, który pojawił się za Cebulę, wyszedł sam na sam z bramkarzem, po czym został z premedytacją sfaulowany przez zawodnika Zagłębia, który nie miał szans na czystą interwencję. Choć żółto-czerwoni za to zagranie domagali się czerwonej kartki dla Guldana, arbiter pokazał mu tylko żółty kartonik.
– Muszę być obiektywny. Gdyby sędzia dał Lubomirowi czerwoną kartkę, nie mógłbym nic powiedzieć. To powinna być czerwień. Lioi wychodził na czystą pozycję. Moim zdaniem to nie był czysty kontakt, więc sędzia mógł pokazać czerwoną kartkę – ocenił Martin Sevela, trener Zagłębia.
Gospodarze długo bezskutecznie penetrowali defensywę kieleckiej Korony, ale bez skutku. Karta odwróciła się dopiero na 12 minut przez zakończeniem regulaminowego czasu gry. Sędzia odgwizdał rzut karny po dotknięciu piłki ręką przez Kovacevicia. Tę sytuację na gola zamienił Bohar.
Po wyrównaniu zarówno Korona, jak i Zagłębie próbowały zdobyć jeszcze jedną bramkę, która pierwszy klub przybliżyłaby do utrzymania, zaś drugi zachowałby nadzieje na pierwszą ósemkę. Jednak rezultat nie uległ zmianie i wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego tablica wyników wskazywała 1:1.
W następnym starciu Korona zmierzy się u siebie z Lechem Poznań. Ten mecz odbędzie się w niedzielę o godzinie 18.