Jedyna bramka w tym meczu wpadła z rzutu karnego, jaki został zasądzony po analizie VAR w 54. minucie. Strzelcem gola jest Adnan Kovacević. – Mamy nadzieję, że ten mecz będzie impulsem. Jak mówiłem przed spotkaniem, to jest nasz ostatni pociąg, żeby się utrzymać. Możemy zacząć pozytywną serię, zdobywać punkty i iść do przodu – mówi kapitan Korony.
Choć styl gry obu zespołów nie powalał, a bolączką Korony wciąż jest rażący brak skuteczności, obecnie najważniejszy jest pierwszy w tym roku komplet punktów na koncie.
– Wszyscy widzieliśmy, jakie to było widowisko. Z jednej i drugiej strony było ono marne. Jeśli ktoś miał dzisiaj zgarnąć komplet punktów, to właśnie po rzucie karnym. Nawet przy stałych fragmentach nie potrafiliśmy sobie stworzyć sytuacji. Było dużo błędów, piłka w ogóle nas się nie słuchała. W sporcie zdarzają się porażki, ale mi jest dzisiaj trochę wstyd. Nie wiedziałem, że potrafimy grać tak słabo. Być może to moja wina, bo po dobrym meczu z Zagłębiem może powinienem zrobić 5 zmian. W spotkaniu z Koroną nic nam nie wychodziło. Nawet jak nie byliśmy atakowani, to wybijaliśmy piłkę na aut. Dla mnie to niezrozumiałe – komentuje Kazimierz Moskal, szkoleniowiec ŁKS-u.
– Nie wiem, czy to było marne widowisko. Liczy się efekt końcowy. Wcześniej Korona miała styl, była chwalona, ale nie było punktów. Teraz stylu nie było, ale są punkty. Przez dwa dni nie można wiele zrobić, ale jak widać, da się wygrać spotkanie – ripostuje Maciej Bartoszek, trener żółto-czerwonych.
Dzięki temu zwycięstwu kielczanie przybliżyli się do bezpieczniej strefy i tracą do niej pięć punktów. Najbliższa okazja na kolejne zdobyczy punktowe będzie miała miejsce w poniedziałek. Tego dnia Korona zagra na wyjeździe z Wisłą Płock. Początek tego starcia o godzinie 18.