Już od kilku dni schronisko informuje, że niektórzy pracownicy źle się czują. Niepokojące objawy zostały zgłoszone do odpowiednich służb. Ostatecznie jedna osoba trafiła na oddział zakaźny, druga rozpoczęła kwarantannę domową. Teraz oczekują na wyniki próbek.
Jak powiedział nam Wojciech Moskwa, prezes Stowarzyszenia „Arka Nadziei”, które prowadzi kieleckie schronisko, załoga ośrodka przewiduje, że być może również będzie musiała odbyć kwarantannę. Jeśli faktycznie do tego by doszło, pracownicy wolą nie opuszczać schroniska. Woleliby odbyć ją w murach schroniska i czekają na oficjalną zgodę.
- Przywieźliśmy już łóżka. Budynek jest nowy i mamy tu łazienki, prysznice, kuchenkę gazową, lodówkę. Od strony bytowej nie byłoby problemu, tylko musimy mieć na to zgodę. Potem ktoś musiałby nam też dowozić jedzenie i, w razie potrzeby, jakieś leki – tłumaczy Wojciech Moskwa ze Stowarzyszenia „Arka Nadziei”.
Schronisko przygotowało dziesięć miejsc na wypadek, gdyby ktoś musiał poddać się izolacji.