Industria Kielce: Kornecki (5/18=28 proc.), Wolff (7/26=27 proc.) - Sanchez-Migallon, Wiaderny, Sićko 5, A. Dujshebaev, Tournat 3, Karacić 4, Moryto 6, D. Dujshebaev 2, Stenmalm, Gębala, Karalek 3, Nahi 6.
THW Kiel: N. Landin, Mrkva - Duvnjak, Sagosen 2, Reinkind 4, M. Landin 1, Overby, Weinhold 1, Wiencek 3, Ekberg 8, Fraatz 2, Johansson 2, Dahmke 5, Zarabec 1, Bilyk, Pekeler 3
Kielczanie pojechali do Kolonii bez francuza Nedima Remili, który przeniósł się już do Telekomu Veszprem. Mimo to zapowiadali, że jadą po komplet punktów. Niestety nie widać było tego w pierwszej połowie.
Początek spotkania w Kolonii był jeszcze wyrównany. Jednak od stanu 3-2 przewagę zaczęli osiągać gospodarze. Szybko odskoczyli kielczanom na kilka bramek i kontrolowali to, co działo się na parkiecie. Gracze Industrii razili nieskutecznością, chociaż trzeba przyznać, że świetnie między słupkami THW Kiel spisywał się bramkarz Tomas Mrkva. W efekcie do przerwy jego drużyna prowadziła już 22 do 13.
Po zmianie stron wydawało się, że jest już po meczu. Niemcy powiększyli jeszcze przewagę do dziesięciu trafień. Wtedy jednak ostro do pracy wzięli się podopieczni Talanta Dujszebajewa. Kielczanie zdobyli sześć bramek z rzędu i uwierzyli, że wcale nie muszą wrócić do domu bez punktów. Niestety znowu zaczęły przydarzać się im błędy w ataku, a ich piłki zaczął odbijać bramkarz gospodarzy. Mimo walki do samego końca, mistrzowie Polski nie zdołali już odwrócić losów tego pojedynku i ostatecznie ulegli THW Kiel 29 do 32.
Kielczanie nie będą mieli dużo czasu na odpoczynek. Już w sobotę w Hali Legionów w ramach PGNiG Superligi podejmą Sandrę Spa Pogoń Szczecin.