Przebudowa skrzyżowania ulic Jagiellońskiej i Karczówkowskiej w Kielcach oraz innych dróg ma poprawić dojazd do Świętokrzyskiego Centrum Onkologii. Przy tej okazji wycięte mają zostać 84 drzewa oraz wiele krzewów po obu stronach ulicy Karczówkowskiej i przy ulicy Kamińskiego.
W czwartek przeciwko planowanej wycince drzew protestowało ponad 100 mieszkańców osiedla Jagiellońskiego. „Ta decyzja jest skandaliczna. Nie możemy przechodzić do porządku dziennego nad projektem, który otrzymał zgodę środowiskową siedem lat temu. Przez ten czas wiele się zmieniło. Wszyscy dobrze wiemy, jak ważna jest dla nas zieleń. Nie możemy bezrefleksyjnie akceptować projektów, które tę zieleń wycinają” – powiedział PAP Wiktor Pytlak, przewodniczący Stowarzyszenia mieszkańców osiedla Jagiellońskiego. Zaapelował też do kieleckich radnych i prezydenta Kielc o ponowne konsultacje w tej sprawie.
Władze miasta wydały w tej sprawie w czwartek komunikat. Wynika z niego, że pierwotnie do wycinki przeznaczonych było 100 drzew, ale dzięki zmianom w projekcie udało się wycinkę ograniczyć do 84.
„Do wycinki zakwalifikowano m.in. 16 drzew tworzących aleję przy wschodnim wlocie ul. Karczówkowskiej do ul. Jagiellońskiej. Nie zostaną one jednak usunięte przed przystąpieniem do przebudowy. Wykonawca został zobowiązany do analizy możliwości zachowania części z nich w toku prowadzonej inwestycji” – czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej Urzędu Miasta w Kielcach, w którym podkreślono, że „przed przystąpieniem do prac w terenie nie wiadomo, czy i jak duża zachodzi kolizja systemu korzeniowego z sieciami podziemnymi”.
„Naszym priorytetem jest ocalenie jak największej liczby drzew, dlatego MZD (Miejski Zarząd Dróg) przeanalizuje także możliwość przesadzenia pojedynczych drzew w przypadku kolizji. Podczas prac budowlanych obowiązywać będą także standardy ochrony drzew i krzewów na placu budowy” – zaznaczono w komunikacie.
Protestujących mieszkańców ta decyzja jednak nie zadawala. „Będziemy walczyć o każde drzewo. Niedaleko jest dom pomocy społecznej. Tutaj spacerują osoby starsze, rodzice z dziećmi, to dawna +aleja kasztanowa+. To najstarsza ulica Kielc, na której natężenie ruchu jest bardzo małe” – powiedziała PAP Agata Mariańska, mieszkanka osiedla Jagiellońskiego. Zaznaczyła, że „decyzja o wycięciu drzew jest dla niej co najmniej dziwna i nie wie, co kierowało urzędnikami, którzy ją wydali”.
„Z tego komunikatu wynika, że te 16 drzew nie zostanie na swoim miejscu, tylko zostanie przesadzonych i że +będą się przyglądać tym drzewom+. My mamy być zadowoleni, że ktoś będzie się drzewom przyglądał. Chodzi nam o to, żeby te drzewa nadal cieszyły nasze wnuki i nasze dzieci” – dodała Mariańska.
W akcję ratowania drzew włączyli się kieleccy radni Koalicji Obywatelskiej i Stowarzyszenie Młodzi Demokraci. Kielecka radna Anna Myślińska (przewodnicząca komisji gospodarki komunalnej i środowiska) zwróciła się tydzień temu do prezydenta Kielc, aby komisja, którą kieruje, miała wgląd we wszystkie projekty i inwestycje, które kolidują z terenami zieleni.
"Będziemy przyglądać się każdemu drzewu, czy ono musi być wycięte, czy może zostać przeniesione w inne miejsce. Koszt przeniesienia jednego drzewa wynosi od 1500 do 3500 złotych. Nie są to ogromne pieniądze, a to samo drzewo o rozwiniętej koronie może rosnąć w innym miejscu" – zaznaczyła wówczas Myślińska, która podczas czwartkowego protestu powiedziała PAP, że wszystkich drzew, o które walczą mieszkańcy, nie da się uratować.
„Dlatego, że projekt przewiduje rozszerzenie drogi, być może nawet do dwóch pasów ruchu. Rozumiem jednak mieszkańców, że nie godzą się na wycięcie tak dużej ilości drzew. Będziemy prowadzić jeszcze rozmowy z Miejskim Zarządem Dróg i wiceprezydent Kielc Bożeną Szczypiór. Może uda się znaleźć jakiejś rozwiązanie tego problemu” – powiedziała kielecka radna, która zwróciła uwagę, że w proteście mieszkańców uczestniczyło bardzo dużo młodych ludzi.
„Młodzi ludzie nie są zazwyczaj skorzy do protestów, a jednak widać, że zależy im na środowisku. Bez względu na to, czy dla kogoś jest to wygodne, czy nie, to zainteresowanie własnym miastem i najbliższym otoczeniem zasługuje na pochwałę” – podkreśliła Myślińska.
Wojciech Pytlak poinformował PAP, że pod petycjami w obronie drzew przeznaczonych do wycinki podpisało się już blisko tysiąc osób.