Przypomnijmy, pożar wybuchł w poniedziałek tuż przed godziną 21, kiedy sklep jeszcze normalnie pracował. Personel zauważył wówczas dym przy suficie i niezwłocznie zawiadomił straż. Klienci i pracownicy zdołali szybko się ewakuować ze sklepu. Całe szczęście, ponieważ ogień szybko opanował dach, a ten po kilkudziesięciu minutach runął do środka. W wyniku pożaru nikt nie ucierpiał.
- Te kilka minut wolniejszego rozwoju pożaru pozwoliły sprawnie ewakuować ludzi. Później ogień rozprzestrzeniał się bardzo gwałtownie. Po kilkudziesięciu minutach już mieliśmy do czynienia z całkowitym pożarem dachu – relacjonuje mł. bryg. Marcin Nyga, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
Do północy strażacy gasili pożar z zewnątrz. Gdy udało się opanować płomienie, ratownicy mogli wejść do środka, by metr po metrze usuwać nadpalony materiał. Elementy zawalonego dachu, towar, półki sklepowe – wszystko to zostało wyniesione poza sklep i dokładnie przelane wodą, by nie wydzielał się toksyczny dym. Na miejscu pracowała także koparka, którą udostępniły strażakom władze Kielc. Dzięki niej czas akcji udało się skrócić nawet o połowę. Teraz strażacy rozbierają budynek.
W akcji brało udział 13 jednostek straży pożarnej. Ogień był bardzo niebezpieczny także dla okolicznych zabudowań. Niedaleko znajdują się domy a także stacja benzynowa.
Na razie nie znamy przyczyn wybuchu pożaru. Możemy przypuszczać, że ogień pojawił się po zwarciu instalacji elektrycznej.