Spis treści
- Miał wyrywać drzewa z korzeniami
- Siostrzenica biskupa branką zbója
- Dramat pod Łysą Górą
- Na pamiątkę zostały chata i kościół
Ta legenda wciąga, intryguje i zarazem smuci. Przekazywana była z pokolenia na pokolenie, dziś w wersji audio udostępnia ją między Park Legend w Nowej Słupi, można jej wysłuchać na stronie internetowej www.parklegend.pl, lektorem jest znany muzyk pochodzący z Kielc, Krzysztof KASA Kasowski.
Miał wyrywać drzewa z korzeniami
Zbój o imieniu Kak mieszkał w Górach Świętokrzyskich, jak głoszą legendy, miał być silny, sprawny fizycznie, odważny, więc z przeciwnikami radził sobie nawet w pojedynkę, miał nawet wyrywać drzewa z korzeniami. Nie było śmiałka w okolicy, który odważyłby się z nim zmierzyć! Kak Łupił głównie kupców, którzy podróżowali tędy w różnych kierunkach - do Krakowa, Kielc, Sandomierza. Sprzyjały mu świętokrzyskie szlaki, gęstwiny, znał puszczę jak własną kieszeń i to był jego atut.
Dzięki grabieżom, których dokonywał na bogatych handlarzach, zgromadził majątek, część przekazywał biedniejszym mieszkańcom okolicznych wiosek. Ci darzyli go za to sympatią. Nie brak tu podobieństw do legendarnego Janosika ze słowackich Tatr.
Siostrzenica biskupa branką zbója
Kaka próbował pojmać biskup krakowski, mający swą rezydencję w pobliskim Bodzentynie (obecnie pozostały po niej ruiny). Duchowny nie odpuszczał, tym bardziej, że podczas jednego z napadów Kak porwał jego siostrzenicę. Działo się w czasie, kiedy dziewczyna podróżowała pozłacaną karetą do Zamku Królewskiego w podkieleckich Chęcinach. Zbójnik i jego branka zakochali się w sobie! Legenda nie głosi jednak, jak na imię miała owa piękność.
Dramat pod Łysą Górą
Rozgniewany biskup posłał wojsko w lasy świętokrzyskie, rycerze mieli wytropić zbójnika i okrążyć go w pobliżu Łysej Góry. On rzucał w nich kamieniami - gołoborzami. Zaatakowali łucznicy, wtedy jedna ze strzał ugodziła śmiertelnie ukochaną Kaka, która próbowała osłonić go swoim ciałem.
Wściekły i ranny rozbójnik rzucił się na oprawców, kilku zabił, ale reszta zdołała go pojmać. Kak, według legend, został stracony na rynku w Krakowie. Podobno przed śmiercią śpiewał piosenkę "Oj lipko, lipko pod Kakoninem, Kto ciebie odnajdzie zostanie panem". To miała być wskazówka, gdzie ukrył swoje bogactwa.
Na pamiątkę zostały chata i kościół
Zagadkę miał rozwiązać miejscowy szklarz, który znalazł kosztowności w dziupli starej lipy. Nie wiedział jednak, co począć ze skarbami, więc za radą proboszcza ufundował budowę kościoła na wzgórzu za Bielinami. Tam miały odbywać się msze w intencji rozbójników oraz ich ofiar. Budowę świątyni niszczyły jednak złe moce, więc ostatecznie powstała ona na terenie poniżej, już w samych Bielinach i dziś nosi imię Świętego Józefa Oblubieńca. Na pamiątkę po samym zbóju Kaku została wieś o nazwie Kakonin. Znajduje się tu również popularny wśród turystów bar szybkiej obsługi - Chata Kaka.
W tych rejonach przebiega obecnie główny, Świętokrzyski Szlak Turystyczny imienia Edmunda Massalskiego z Gołoszyc do Kuźniaków. Tamtejsze okolice odwiedzają co roku tysiące turystów. Obiektami, które cieszą się największą popularnością, są: klasztor na Świętym Krzyżu, Osada Średniowieczna oraz Zagroda Harmonia w Hucie Szklanej, najwyżej położonej miejscowości w województwie świętokrzyskim. Kolejne atrakcje, choćby wspomniany Park Legend czy Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego znajdują się po drugiej stronie Łysej Góry - w Nowej Słupi. O ruinach zamku w Bodzentynie, gdzie swoją rezydencję miał biskup więcej przeczytacie tutaj:
Odwiedzając Święty Krzyż warto udać się na taras widokowy na gołoborzach, gdzie miał zostać pojmany zbój Kak. Znajdują się kilkaset metrów od klasztoru. Tym terenem zarządza Świętokrzyski Park Narodowy.