Ksiądz Marcin Stopka był jednym z uczestników kursu dla spikerów stadionowych, który organizował w styczniu Polski Związek Piłki Nożnej. Odbył on się na stadionie PGE Narodowym w Warszawie. Szkolenie współprowadził kielczanin Paweł Jańczyk, dziennikarz radiowy, zajmujący się spikerką na wielu imprezach (m.in. meczach piłkarskiej reprezentacji Polski czy obecnie spotkaniach Industrii Kielce w Orlen Superlidze szczypiornistów).
Na stadionie od siódmego roku życia
30-letni Marcin Stopka to pierwszy w historii polski ksiądz, który został licencjonowanym, stadionowym spikerem. Pochodzi z Bielska-Białej, na co dzień pełni posługę jako wikariusz w Parafii Trójcy Przenajświętszej w Bielsku-Białej. Święcenia kapłańskie przeszedł niespełna pięć lat temu. Aktualnie uczy także religii w dwóch szkołach.
- Wyczynowo nigdy nie grałem w piłkę nożną, natomiast od dziecka chodziłem na mecze. Kiedy miałem siedem lat, mój tata po raz pierwszy zabrał mnie na stadion w Bielsku-Białej. Później już regularnie oglądałem spotkania Podbeskidzia. Kiedy miałem 15 lat, zacząłem współpracę z serwisem internetowym ekstraklasa.net, relacjonowałem mecze naszej drużyny. Potem trafiłem do biura prasowego Podbeskidzia, tam pracowałem jako wolontariusz - wspomina ksiądz Marcin Stopka.
Z meczu Podbeskidzia prosto na maturę!
Stopka jako licealista połączył już trzy pasje - piłkę nożną, kibicowanie Podbeskidziu oraz dziennikarstwo. Jeździł na mecze, relacjonował je, zbierał doświadczenie. Nie brakowało też różnych ciekawych, niespotykanych sytuacji. - Kiedyś wracaliśmy ze spotkania Podbeskidzia w Gdańsku i o mało nie spóźniłem się na maturę - wspomina z uśmiechem ksiądz Marcin, który w tamtym czasie współpracował także z innym, znanym klubem z Bielska - BBTS-em. Tam również zajmował się "działką" medialną, prasową i marketingową.
Po maturze zaczął studiować dziennikarstwo. Powołanie kapłańskie odkrył, kiedy jeździł na rekolekcje.
Przełomowe rekolekcje
- Od dziecka byłem człowiekiem wierzącym. Praca w klubie powodowała natomiast, że w ciągu roku nigdy nie było dużo czasu na to, aby wziąć udział w rekolekcjach. Dochodziły mecze, sparingi, wyjazdy z drużyną na obozy. Spokój znajdowałem jedynie w ciągu kilku dni między Bożym Narodzeniem a Sylwestrem. Trafiłem kiedyś na rekolekcje do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, chodziłem wtedy do pierwszej klasy liceum. Wówczas jeszcze nie planowałem tego, aby zostać księdzem. Taką decyzję podjąłem na pierwszym roku studiów, po kilku latach uczestnictwa w tych rekolekcjach. Może nie jest łatwo to wytłumaczyć, ale tak podpowiadał mi mój wewnętrzny głos - opowiada Stopka.
Ksiądz - dziennikarz - spiker
Kiedy uczył się w Wyższym Seminarium Duchowym, nadal wspierał klub, tylko bardziej "zdalnie". Po sześciu latach przeszedł święcenia kapłańskie.
- Tak naprawdę nigdy nie straciłem kontaktu z Podbeskidziem, choć powroty z Krakowa na każdy mecz do Bielska nie zawsze były możliwe. Tego bakcyla dziennikarstwa sportowego nigdy jednak nie straciłem - zaznacza Stopka. Już jako licealista zdarzało mu się wcielać w rolę spikera na meczach drużyn Młodej Ekstraklasy czy rezerw Podbeskidzia. Praca z mikrofonem nie była mu obca, choć teraz postanowił zdobyć licencję i rozwinąć się pod względem medialnym.
- Księża grają w piłkę nożną, są kibicami, ale przyznam, że nie spotkałem się dotąd z innymi duchownymi, którzy pracowaliby w takim charakterze jak ja. Wychodzę z założenia, że ksiądz nie powinien ograniczać się tylko do teologii, ale też być wśród innych grup społecznych, środowisk i ludzi, poznawać je. Każdego dnia doświadczam, że jest to bardzo potrzebne - mówi Stopka.
Teraz jako spiker może prowadzić różne imprezy, nie tylko piłkarskie, ale też w innych dyscyplinach sportu.
Śluby, chrzciny, wsparcie duchowe
Jak podchodzili do niego kibice, ludzie piłki nożnej, kiedy już był księdzem? - To zależy. Dla tych, u których wiara jest silna, było to naturalne, inni może podchodzili do mnie z większym dystansem, ale cenili za pracę jaką wykonywałem dla klubu. Znam piłkarzy, trenerów, działaczy, zdarzało mi się już, że podróżowałem gdzieś w inne rejony Polski, aby udzielić ślubu czy ochrzcić dziecko zawodnika, związanego z Podbeskidziem. To jest dla mnie bardzo ważne, że mają poczucie, iż u mnie mogą też uzyskać pomoc, wsparcie duchowe - zaznacza wikariusz z Bielska.
Ksiądz Stopka: to pasja i dreszczyk emocji
Piłka nożna to emocje, nerwy, często z trybun padają wulgaryzmy, spiker także musi reagować na takie sytuacje, tonować nastroje, aby nie narazić klubu-gospodarza meczu na kary finansowe. - To bardzo ważna rola, bo spiker stanowi część tego pionu odpowiadającego za bezpieczeństwo w trakcie imprezy. Odpowiedzialność jest duża, ale myślę, że ważniejsza jest ta pasja, kiedy człowiek chce prowadzić doping, to są takie pozytywne emocje, jakie się w nas rodzą. Dreszczyk emocji oraz adrenaliny jest zawsze obecny - przyznaje ksiądz Marcin Stopka.
Oglądał w akcji młodego "Lewego" i Milika
W czasie imprez można spotkać wiele piłkarskich gwiazd.
- Pamiętam jeszcze Roberta Lewandowskiego, kiedy ze Zniczem Pruszków przyjechał na mecz Podbeskidzia, podobnie Arkadiusza Milika, gdy jako zawodnik Gwarka Zabrze rywalizował z juniorami Podbeskidzia. To bardzo fajne doświadczenie, kiedy widzisz człowieka w koszulce reprezentacji Polski i przypominasz sobie, że kiedyś miałeś okazję obserwować jego pierwsze kroki w futbolu - mówi pierwszy w Polsce ksiądz-spiker stadionowy.