Energa MKS Kalisz - Industria Kielce 21:38 (8:20)
Energa MKS Kalisz: Szczecina 1, Hrdlicka - Konrad Pilitowski 2, Starcevic 2, Molski 2, Wróbel 3, Antolak 5, Komarzewski 2, Kowalczyk, Kus, Bekisz 1, Karlas, Biernacki 2, Krępa 1, Nejdl, Karpiński.
Industria Kielce: Wałach, Błażejewski - Kounkoud 5, Olejniczak 3, Tournat 5, Paczkowski 5, A. Dujshebaev 5, Karalek 4, Surgiel 3, Thrastarson 4, Wiaderny 2, Gębala 1 Cz, D. Dujshebaev, Nahi
Kielczanie zagrali z ekipą z Kalisza bez Igora Karacicia, Andreasa Wolffa i leczącego od kilku tygodni kontuzję Arkadiusza Moryty. Byli zdecydowanym faworytem, chociaż przed meczem chwalili grę drużyny trenowanej przez Rafała Kuptela. Nie ukrywali również, że sami grają ostatnio w kratkę.
Pierwsze minuty pojedynku pokazały jednak, że w Kaliszu nie będzie niespodzianki. W kieleckim zespole widać było ogromną sportową złość. To przekładało się na wynik. Przez 10 minut mistrzowie Polski stracili raptem jedną bramkę, a po kwadransie prowadzili 10:3. Grali nie tylko skutecznie w ataku - dołożyli do tego także twardą obronę. Do bramki rywali trafiali niemali wszyscy gracze przebywający na boisku. W efekcie już do przerwy Industria prowadziła 20:8.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Kielczanie nie spuszczali z tonu. W 45. minucie wygrywali już różnicą 16 bramek - było 28:12. Na 10 minut przed końcową syreną za faul na Czechu Tomasie Nejdlu czerwona kartką ukarany został Tomasz Gębala. W ostatnich minutach tempo pojedynku nieco spadło, chociaż kielczanie próbowali przekroczyć barierę 40 bramek. Ta sztuka im się ostatecznie nie udała. Mecz w Kaliszu zakończył się wynikiem 38:21.
Kolejny ligowy mecz Industria rozegra w najbliższą niedzielę. Do Hali Legionów przyjedzie Górnik Zabrze.