Początkowo, ogromnym wyzwaniem dla Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii było wdrożenie nowych zaleceń sanitarnych. Dlaczego? Wytłumaczenie jest proste: ten szpital zatrudnia przede wszystkim psychiatrów. Do tego dochodzą straty finansowe spowodowane mniejszą liczbą pacjentów a także wzrastające koszty. Szpital nie ma odpowiedniej diagnostyki i respiratorów, występowały problemy z dostępem do tlenu.
- Większość przywożonych do nas pacjentów jest pod wpływem alkoholu lub w upojeniu alkoholowym. To oznacza, że nie ma możliwości zebrania wywiadu epidemiologicznego. Poza tym, koronawirus, pandemia weszła do systemu urojeń. Czasami pacjenci podają nieprawdziwe informacje związane z tą sytuacją – opowiadała Beata Matulińska, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii w Morawicy.
Specyfika placówki nie pozwala na utrzymanie pełnego reżimu sanitarnego.
- Zwykle pacjenci do nas trafiają na długotrwałe pobyty. To nie jest możliwe, by w stanie psychicznym w jakim się znajdują, pozostawali w izolacji i nie kontaktowali się z innymi pacjentami. Pomimo wszelkich starań, niestety zdarzało się, że zarażali się między sobą – mówiła dyrektorka szpitala w Morawicy.
Mimo trudności szpital stara się realizować wcześniej zaplanowane inwestycje - z przerwami trwają remonty oddziałów, powstało też centrum zdrowia psychicznego w Kielcach.