Akt oskarżenia wpłynął do kieleckiego sądu w październiku ubiegłego roku. Sprawę badała Prokuratura Rejonowa w Chrzanowie. Byłemu prezydentowi zarzucono przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Zarzuty dotyczą organizacji przez kieleckim urząd miasta wyjazdu do Chin w 2015 roku. Udział w delegacji określanej przez urzędników "misją gospodarczą" wzięło 19 osób łącznie z ówczesnym prezydentem Kielc i jego żoną. Wyjazd kosztował około 160 tysięcy złotych.
W ocenie prokuratury wyjazd nie miał charakteru gospodarczego. "Nadto został zorganizowany bez uprzedniego przeprowadzenia procesu rekrutacji uczestników, bez określenia ciążących na nich obowiązków" – mówiła w czwartek w sądzie prokurator Iwona Grobelak z Prokuratury Rejonowej w Chrzanowie.
Wojciech Lubawski (zgodził się na podanie nazwiska - PAP) odpierał zarzuty. Tłumaczył, że misja była głównie podyktowana zorganizowaniem współpracy polsko-chińskiej w zakresie mody. "Od 10 lat Kielce organizowały konkurs Off Fashion, który dorobił się miana jednej z kluczowych imprez tego typu w Polsce" – mówił. W 2014 roku przestały funkcjonować dwie konkurencyjne imprezy w Poznaniu i w Warszawie - wskazał.
Mur Chiński i Zakazane Miasto
"Po jesiennym konkursie Off Fashion w Kielcach spotkałem się z jurorami, wybitnymi osobami, jeżeli chodzi o modę polską i zapytałem, co zrobić, aby Kielce zostały zdecydowanym liderem. Odpowiedź jurorów była jasna, trzeba zinternacjonalizować ten konkurs i praktycznie wszyscy wskazali kierunek nie europejski, a chiński. Jednym z argumentów było to, że w tym kraju rocznie uczelnie kończy siedem tys. projektantów" – mówił.
Lubawski tłumaczył, że w Chinach uczestnicy wyjazdu brali udział w szeregu spotkań z przedsiębiorcami, przedstawicielami uczelni oraz stowarzyszeniem producentów odzieży. Ostatniego dnia część osób z kieleckiej delegacji pojechała na wycieczkę przygotowaną przez chińskiego organizatora wyjazdu. Zwiedzono Wielki Mur Chiński i Zakazane Miasto. Lubawski zastrzegł, że sam nie uczestniczył w tym wyjeździe, ponieważ brał udział we wcześniej zaplanowanej tam konferencji prasowej.
"Doświadczony zespół urzędników"
W akcie oskarżenia podano, że koszty wyjazdu przekroczyły 30 tys. euro, co zgodnie z prawem zamówień publicznych wiązało się z koniecznością ogłoszenia przetargu. "Zarówno wtedy, jak i dzisiaj jestem przekonany, że zsumowano dwie niezależne od siebie rzeczy. Jedna to była misja w Chinach, druga to lot z Warszawy do Szanghaju" – dodawał Lubawski.
Przekonywał, że wyjazd do Chin przygotowywał "doświadczony zespół urzędników" i wszystko było opracowane zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych. Procedurę poprzedziło zapytanie ofertowe, wybrano najtańszego oferenta.
"Podczas swoich 16 lat prezydentury zrealizowaliśmy ponad 500 inwestycji za ponad 4 mld zł. Praktycznie wszystkie były obwarowane ustawą o zamówieniach publicznych. Nie przypominam sobie, żeby ten zespół popełnił jakikolwiek błąd. Trudno jest mi się zgodzić, że złamana została ustawa o zamówieniach publicznych. Nigdy bym takiej procedury nie zaakceptował" – argumentował.
Żona pojechała na własny koszt
Wyliczał, że w gronie osób, które uczestniczyły w wyjeździe, było trzech urzędników z ratusza, sześciu pracowników podmiotów zależnych od miasta i 10 osób z zewnątrz. "Chciałbym absolutnie podkreślić, że na tę misję nie pojechali przypadkowi ludzie. Osobiście spotkałem się w tej sprawie z prezesem Staropolskiej Izby Gospodarczej, Izby Rzemieślniczej, kierownictwem (Kieleckiego) Parku Technologicznego oraz przewodniczącym Klubu Rotary, który zrzesza przedsiębiorców. Te rozmowy gwarantowały, że jeśli ktoś będzie chciał pojechać, to będzie to poważny podmiot" - powiedział.
Dodawał, że jego żona oraz osoby spoza urzędu opłacały wyjazd na własną rękę.
W planach były targi mody...
Lubawski tłumaczył, że wyjazd miał na celu nie tylko udział chińskich projektantów w Off Fashion, ale także zorganizowanie targów mody w kieleckim ośrodku wystawienniczym oraz uruchomienie wydziału projektowania mody na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, gdzie studentów mieliby szkolić projektanci z Chin.
"Strona chińska nie wykluczała takiej współpracy. To było niezwykle obiecujące. Być może zmiana władzy w Kielcach, ale też pandemia zatrzymała ten proces. O ile wiem, Off Fashion nadal istnieje" – dodał.