Przypominamy najgłośniejsze zabójstwa, do jakich doszło w województwie świętokrzyskim na przełomie ostatnich dziesięcioleci. Dziś powracamy do mordu w Cedzynie koło Kielc.
Okrutny mord w Cedzynie
Tadeusz Grzesik (sąd zezwolił na publikowanie jego nazwiska i wizerunku) ma dziś 63 lata, w więzieniu odbywa karę za zabójstwa, jakich dopuścił się w różnych częściach Polski. Wychował się w Woli Jachowej, potem mieszkał w podkieleckim Górnie. Posiadał plantację truskawek, ożenił się, ma dwoje dzieci. Stał na czele tak zwanego "gangu kantorowców", który siał postrach na początku XXI wieku. Stał się największym seryjnym mordercą w historii polskiej kryminalistyki. Na przestępczą drogę wkroczył jednak wiele lat wcześniej.
19 września 1991 roku Grzesik brał udział w zastrzeleniu trójki obywateli Ukrainy w podkieleckiej Cedzynie. Jedną z ofiar - kobietę - zgwałcił tuż przed dokonaniem mordu. Sprawcy długo byli bezkarni. Policja początkowo podejrzewała o zabójstwo gang tak zwanego "Krakowiaka", ale ten trop okazał się mylny. Z ciała zamordowanej Ukrainki śledczy pobrali ślady biologiczne i dopiero po latach okazało się, że DNA jest identyczne jak u Grzesika. Gangster spod Kielc został zatrzymany w 2007 roku jako podejrzany o inne zabójstwa i wówczas okazało się, że ma też związek z mordem w Cedzynie.
Napad na handlowców
Trójka obywateli Ukrainy, 24-letnia kobieta oraz mężczyźni w wieku 40 i 41 lat w 1991 roku podróżowała po Polsce autem typu moskwicz. Zajmowali się handlem obwoźnym, sprzedawali artykuły gospodarstwa domowego, zegarki, zabawki. Pochodzili z Chersonia. W czasie jednej z podróży postanowili zanocować w samochodzie na parkingu w Cedzynie. Tu rozegrał się koszmar. Trzech gangsterów miało już wcześniej obserwować handlowców zza naszej wschodniej granicy.
- Około godziny 20:30 na nieoświetlonym parkingu padły pierwsze strzały. Zdaniem prokuratora ofiary musiały widzieć, że ktoś się zbliża do samochodu, ponieważ 41-latek, który pierwszy z niego wysiadł, w dłoni trzymał siekierę. Nie zdążył jej jednak użyć, ponieważ dosięgły go dwa strzały w klatkę piersiową. Konający, został dobity strzałem w skroń zadanym z bliskiej odległości. Jego towarzysz, rzucił się do ucieczki, ale po 30 metrach został dopadnięty. Strzał padł w okolicę pachy co sugeruje, że podniósł ręce do góry, gdyż ta część ciała jest zazwyczaj zasłonięta. Upadł twarzą na ziemię. Napastnik podszedł bliżej by oddać drugi i ostateczny strzał, tym razem w kark - relacjonował to wydarzenie portal internetowy archiwumzbrodni.pl.
Zgodne ślady DNA
Kobieta została brutalnie pobita i zgwałcona, próbowała się bronić, ale nie miała szans poradzić sobie ani uciec przed trzema napastnikami. Gangsterzy w końcu zastrzelili ją i zbeszcześcili jej ciało... Kielecka policja długo poszukiwała sprawców, przez kilkanaście lat bezskutecznie.
W sprawie tej nastąpił punkt zwrotny, kiedy Tadeusz Grzesik został zatrzymany w związku z zabójstwami właścicieli kantorów, głównie w miastach i miejscowościach w południowo-wschodniej Polsce. Jego ślady DNA były zgodne z tymi, które zabezpieczono na ciele zamordowanej Ukrainki. Drugie ślady w trakcie gwałtu zostawił Stanisław T., ówczesny kompan Grzesika (po latach popełnił samobójstwo, powiesił się w więziennej celi). Obaj nie przyznali się do winy, ale dla prokuratury kluczowe okazały się zeznania innego członka gangu Jacka P., który przyznał się, że uczestniczył w napadach rabunkowych z Grzesikiem i w latach 90. przerabiał dla niego broń (w przeszłości pracował w zakładach zbrojeniowych) Z tego pistoletu zastrzelono potem trójkę obywateli Ukrainy.
Odsiaduje dożywocie
Śledczy ustalili, że Grzesik razem z Wojciechem W. i Jackiem P. stworzyli tak zwany "gang kantorowców". Hodowca truskawek z gminy Górno stał na czele grupy, wykazywał się największą brutalnością i bezwzględnością. Obecnie odsiaduje wyrok dożywocia za liczne zabójstwa i inne przestępstwa, jakich dopuścił się na przełomie prawie dwudziestu lat na Kielecczyźnie i w innych częściach Polski. Taką samą karę wymierzono Wojciechowi W. Jacek P. otrzymał karę piętnastu lat więzienia, sąd wziął pod uwagę to, że jako jedyny wykazał skruchę, przeprosił za zbrodnie i współpracował z organami ścigania.