Spis treści
- Porodówka w Staszowie zawieszona...
- Huczne otwarcie...
- ... i kryzys kadrowy
- Lepiej już było
- Szukają lekarzy, położnych i... dyrektora
Wiele porodówek w Świętokrzyskiem zastanawia się obecnie nad swoją dalszą przyszłością. Już wcześniej informowaliśmy o ministerialnych planach reformy szpitalnictwa. Oddziały, które odnotowują rocznie mniej niż 400 porodów rocznie, mogą stracić państwowe dofinansowanie. To z kolei stawia pod znakiem zapytania ich dalszą działalność.
Porodówka w Staszowie zawieszona...
Wielu lekarzy zaznacza, że w medycynie nie wszystko można przeliczyć na pieniądze, projekt nowelizacji ustawy trafił pod konsultacje społeczne, żadne decyzje jeszcze nie zapadły, ale niepewność wśród lekarzy czy położnych jest duża, podobnie u pacjentek. Więcej o sytuacji oddziałów w województwie pisaliśmy tutaj: W Świętokrzyskiem zlikwidują niektóre porodówki? Lekarze biją na alarm! "Nie wszystko można przeliczyć na pieniądze"
Od wielu już miesięcy problem ma oddział w Samodzielnym Publicznym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Staszowie. Szpital nie przyjmuje tu porodów już od końca kwietnia tego roku. - Aktualnie funkcjonujemy tylko jako oddział ginekologii, bez porodówki. Część personelu średniego (pielęgniarki i położne - przyp. PSta) nadal pracuje na oddziale. Nikt nie został zwolniony, część osób zasiliła inne oddziały w szpitalu - informuje doktor Roman Gorostowicz, kierownik oddziału ginekologii w staszowskim szpitalu.
Huczne otwarcie...
Lekarz przypomina, że jeszcze dwa lata temu (dokładnie 15 września 2022 roku) w staszowskiej placówce odbyło się huczne otwarcie nowego bloku porodowego. Doczekał on się rozbudowy i modernizacji. Zakupiono sprzęt medyczny, między innymi aparat USG, stół operacyjny, stanowisko anestezjologiczne, stanowiska do resuscytacji, wannę do porodów. Inwestycja pochłonęła około 4,7 miliona złotych, z czego unijne dofinansowanie stanowiło 2,9 mln., natomiast resztę pokryły: szpital z własnych funduszy oraz Powiat Staszowski ze swojego budżetu.
... i kryzys kadrowy
- Komunikaty z Ministerstwa Zdrowia są niepokojące dla wielu porodówek, w trudnej sytuacji jest nie tylko nasza, ale również inne na południu województwa świętokrzyskiego czy te na sąsiednim Podkarpaciu. Nam tym bardziej trudno się z tym pogodzić, bo jeszcze dwa lata temu mieliśmy uroczyste otwarcie, z pompą, nowego bloku porodowego. Dysponowaliśmy świetnym personelem, byliśmy gotowi m.in. do przyjmowania porodów w wodzie. Niestety, to, że ilość urodzeń ogólnie spadła, to nie jest wina szpitala, ale ogólnej sytuacji w regionie i kraju. Mamy niż demograficzny, wiele kobiet też wyjechało zagranicę i tam układa sobie życie - wyjaśnia doktor Roman Gorostowicz.
Lepiej już było
W poprzednich latach ilość porodów w szpitalu w Staszowie oscylowało wokół 400 lub nieco mniej. W 2023 odnotowano ich już mniej, ponad dwieście. - Przyjmowaliśmy pacjentki z naszego powiatu, ale także z Buska i okolic, Mielca na Podkarpaciu. Jeszcze kilkanaście lat temu posiadaliśmy jako szpital drugi stopień referencyjny, potem zaczęły się kłopoty. Kryzys nastąpił z powodów demograficznych ale też braku personelu, nie tylko ginekologów, ale również pediatrów, neonatologów - dodaje kierownik staszowskiego oddziału ginekologiczno-położniczego.
Szukają lekarzy, położnych i... dyrektora
Tamtejsza porodówka jest zawieszona, choć o jej utrzymanie przez wiele miesięcy walczył protestujący personel. Latem pielęgniarki i położne złożyły petycję do starosty staszowskiego, z ponad jedenastoma tysiącami podpisów w obronie oddziału. Na stronie internetowej szpitala wciąż widnieje ogłoszenie o poszukiwaniu do pracy ginekologów, położników, położnych, neonatologów czy pediatrów. Trwa również konkurs na... dyrektora placówki.
Czy porodówka ruszy? To zależy od stanu kadrowego. - Chętni do pracy są, pytają, ale na tym wszystko się kończy - dodaje Gorostowicz.
W tej sprawie próbowaliśmy też porozmawiać ze starostą staszowskim Romanem Zgrzywą, ale na razie nie udało nam się uzyskać jego stanowiska.
i
